Prawo i Sprawiedliwość oraz jego koalicjanci (Partia Republikańska, Solidarna Polska i OdNowa) mają ponoć uzgodnić nowy układ sił – informuje „Rzeczpospolita”. Mają ruszyć przygotowania do kolejnych wyborów.
Tworzenie list
Gazeta tłumaczy, że chodzi głównie o kształt list. Te mają zostać dogadane do końca tego roku. Pierwsze uzgodnienia mają dotyczyć list do wyborów parlamentarnych, zaś następne do samorządowych i europejskich. Partie rozmawiają też o wyborach prezydenckich.
„Do końca przyszłego roku PiS i sojusznicy mieliby sfinalizować rozmowy o kandydatach i listach do samorządów. Emocje budzą duże miasta. W kuluarach słychać, że kandydatem OdNowy na prezydenta Warszawy może być Jakub Banaszek, obecnie prezydent Chełma” – informuje „Rz”.
Dziennik dodaje, że przesądzona jest już też decyzja o przesunięciu wyborów samorządowych o kilka miesięcy. Te miałyby się odbyć wczesną wiosną 2024 r., czyli jeszcze przed eurowyborami. Tym samym najpierw rozpocząć miałaby się kampania do Sejmu i Senatu, potem do samorządów i wreszcie do PE. W 2025 r. czekają nas zaś wybory prezydenckie. „Z naszych rozmów wynika, że prezydent Andrzej Duda sygnalizował już, że nie będzie miał nic przeciwko przesunięciu kampanii samorządowej o kilka miesięcy” – dodaje gazeta.
Przedterminowe wybory?
Dlaczego jednak partie rozmawiają o tym już teraz, skoro wyborczy maraton rozpocznie się dopiero za dwa lata? Czy w grę wchodzą np. przyspieszone wybory do Sejmu i Senatu? O takim wariancie mówi się od dawna. Zgodnie z doniesieniami Onetu, sam Donald Tusk uważa, że PiS gra na przedterminowe wybory i przygotowuje pod taki scenariusz całą PO.
Tyle że PiS ma ponownie w miarę pewną większość w Sejmie, więc ogłaszanie wyborów np. wiosną 2022 r. wydaje się bezsensowne. Chyba że ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego zakłada, że sytuacja ekonomiczna kraju pogorszy się do 2 lat na tyle, że wtedy wygrana nie będzie już możliwa. W takim wariancie ogłoszenie wyborów za parę miesięcy będzie miało sens. PiS ryzykując 1,5 roku dalszego rządzenia, może zyskać dodatkowe cztery – całą kolejną kadencję.