Jarosław Kaczyński, szef PiS, w rozmowie z Interią wszedł na temat obowiązku szczepień na COVID-19.
Kaczyński o szczepieniach
Kaczyński zadeklarował możliwość wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19.
— Ludzie muszą się szczepić, to sprawa podstawowa. Trzeba się zastanowić, biorąc pod uwagę realia i niechęć znacznej części społeczeństwa, co możemy tutaj zrobić. Wracam do sprawności państwa: sądy są tutaj ostatnią instancją — bez ich zreformowania, namówienia, by przestrzegały prawa, bo w gruncie rzeczy o to chodzi, trudno o zmianę. To wpływa na funkcjonowanie całego państwa, na różnych szczeblach i trzeba to brać pod uwagę — mówił w wywiadzie lider PiS.
Dalej wszedł na temat wspomnianego obowiązku.
— Pójściem na całość byłby obowiązek szczepień, choć obawiam się, że nie byłoby to w pełni egzekwowalne. Ale jeżeli diagnozy lekarzy, którzy mówią, że Omikron jest dużo bardziej zaraźliwy, są trafne, to epidemia przybierze taki rozmiar, że na uszach trzeba będzie stanąć, by jej zapobiec. Jeśli to, co mówi profesor Horban [mówił on o nagłym skoku liczby hospitalizowanych osób, które zachorują na COVID-19 – przyp. red.] będzie prawdą, oznaczałoby, że przed nami scenariusz, w którym zawali się służba zdrowia, w ślad za nią gospodarka i otwarte będą pytania, czy wytrzyma państwo. W takiej sytuacji będę gotowy na wszystko — dodał.
Milion hospitalizowanych?
Prof. Horban straszył ostatnio za pośrednictwem mediów, że do szpitali może trafić ogromna liczba chorych na koronawirusa.
— Jeśli mówimy o tym, że ok. 12 mln Polaków się nie zaszczepiło, i wszystkie, powtarzam, wszystkie te osoby zakażą się nowym wariantem, to statystycznie 5–10 proc. z nich trafi do szpitala. Czyli powinniśmy położyć ok. milion osób. Nawet jeśli rozłoży się to w czasie kilku miesięcy, to i tak oznacza to, że możemy potrzebować nie 20 tys. łóżek covidowych, ale 50–60 tys. Nie mówiąc już o tym, skąd weźmiemy lekarzy i pozostały personel medyczny — mówił prof. Horban.
Pytanie, czy scenariusz prof. Horbana jest realistyczny. Eksperci twierdzą całe szczęście, że nie.