Tak drogo jeszcze nie było? To niestety powoli staje się prawdą. Inflacja w Polsce zaczyna szaleć.
Punktualnie o godzinie 10:00 Główny Urząd Statystyczny opublikował rezultaty badania inflacji konsumenckiej (CPI). Nie mamy dobrych wieści dla Kowalskich i Nowaków. Wasze oszczędności topnieją i to bynajmniej nie dlatego, że wydajecie je na jakieś fanaberie…
Inflacja rośnie najszybciej od 2011 r.
Z nowego raportu wynika jasno, że według wstępnych danych ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w styczniu 2020 r. w porównaniu ze styczniem 2019 r. aż o 4,4 proc., co jest największym wzrostem od czerwca 2011 r., kiedy to ceny rosły w tempie 4,6 proc.
„Oznacza to, że w styczniu 2020 r. wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych znajdował się aż o 0,9 p. proc. powyżej górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego określonego przez Radę Polityki Pieniężnej (2,5% +/- 1 p. proc.)” – zauważa Arkadiusz Jóźwiak z Comparic.pl.
Z najnowszego raportu GUS wynika, że według wstępnych danych ceny towarów i usług konsumpcyjnych (#Inflacja #CPI) w styczniu 2020 r. w porównaniu ze styczniem 2019 r. wzrosły aż o 4,4%, co jest największym wzrostem od czerwca 2011 r., kiedy to ceny rosły w tempie 4,6%. pic.twitter.com/bWMVeVItUu
— Arkadiusz Jóźwiak (@ArekJozwiak) February 14, 2020
PKB rośnie najmniej od 2016 r.
To niestety nie koniec złych informacji. Wraz z raportem dot. inflacji, Główny Urząd Statystyczny przedstawił też szacunek Produktu Krajowego Brutto (PKB). Tu też nie jest wesoło. Wynika z niego, że dynamika wzrostu gospodarczego Polski uplasowała się w IV kw. 2019 r. na poziomie 3,1 proc. (wobec wzrostu o 4,9 proc. w analogicznym okresie 2018 r.). Tym samym oznacza to, że jest to najgorszy odczyt od 2016 r., kiedy to dynamika PKB plasowała się na poziomie 2,9 proc.
Przepis na recesję?
Jeśli ktoś w tym momencie wzruszy ramionami i uzna, że to go nie dotyczy, mamy (ponownie!) złe wieści. To dotyka każdego z nas. Po pierwsze, rosnąca inflacja powoduje, że za nasze wypłaty kupimy mniej towarów i usług. Krótko mówiąc de facto – zakładając, że szef nie da nam teraz podwyżki – zarabiamy mniej wykonując tę samą pracę.
W dalszej perspektywie oznacza to, że może czekać nas recesja. Spowolnienie już jest chyba faktem… Lepiej już było? Niestety raczej tak.
Dajcie znać, jak (i czy w ogóle) przygotowujecie się teraz na gorsze czasy.
