W styczniu rząd przyjął ustawę o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych, zawierającą uregulowania, które pozwolą wykorzystać energię wiatrową Bałtyku. To historyczny moment dla polskiego offshore. W konsekwencji, coraz więcej inwestorów dostrzegło wielki potencjał drzemiący w morskich farmach wiatrowych. Na dzień dzisiejszy umowy na przyłączenie do sieci elektroenergetycznej farm o łącznej moc ponad 7,6 GW mają podpisane spółki zależne od Polenergii, PGE oraz Orlenu.
Jak będzie wyglądało państwowe wsparcie dla spółek budujących farmy wiatrowe na Bałtyku? Ile kosztują takie projekty? Kiedy mają powstać? Jaką część całego zapotrzebowania na energię naszego kraju pokryją? Czy inne spółki także chcą zainwestować w farmy wiatrowe na Bałtyku? Jak wygląda sytuacja w przypadku zagranicznych farm wiatrowych na naszym morzu, które powstały wcześniej? Wszystkie te informacje, zostaną szczegółowo wyjaśnione poniżej.
Polskie farmy wiatrowe na Bałtyku – potencjał energetyki wiatrowej
Nie jest żadną tajemnicą, że w przyszłości będziemy odchodzić od węgla jako surowca energetycznego i zdecydowanie częściej sięgali po energię odnawialną. Na Bałtyku panują doskonałe warunki do utworzenia farm wiatrowych – jest wietrzenie i niezbyt głęboko. Dlatego należy te możliwości wykorzystać i czerpać z Morza Bałtyckiego czystą energię, która docelowo może stanowić aż 20% całej polskiej energii. Taka transformacja polskiej energetyki może być momentem przełomowym dla rodzimej gospodarki po pandemii koronawirusa.
Ustawa o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych – jak będzie wyglądało państwowe wsparcie?
W grudniu ubiegłego roku Sejm uchwalił ustawę o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych, zawierającą uregulowania, które pozwolą wykorzystać energię wiatrową Bałtyku. 13 stycznia bez poprawek przyjął ją Senat. Natomiast 8 dni później prezydent Andrzej Duda podpisał tę ustawę. Akt prawny w dużej mierze opiera się o drugą wersję unijnej dyrektywy o odnawialnych źródłach energii (RED II), ponieważ to właśnie unijne środki oraz terminy wyznaczone sprzed dyrektywy kształtują ramy dotacji.
Podpisana ustawa jest o tyle istotna, iż dokument ten warunkuje przyznanie wsparcia dla farm wiatrowych lokowanych na morskich wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym oraz poza nim. W pierwszej fazie programu, do której nabór kończy się już 30. czerwca bieżącego roku – choć wnioski muszą trafić do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki przed końcem marca – dla morskich farm o zainstalowanej mocy łącznej 5,9 GW przyznawane będzie dedykowane wsparcie finansowe. Wydawanie odpowiednich decyzji administracyjnych o wsparciu projektów leży w gestii Prezesa URE.
W połowie bieżącego roku, zgodnie z RED II, konieczne będzie wdrożenie procedury konkurencyjnej, która będzie decydować o przyznaniu gwarancji sprzedaży energii, dlatego czas na wnioskowanie jest mocno ograniczony. Kolejne fazy programu promocji będą oparte o system akcji odbywających się kolejno w 2025 i 2027 roku, a ich celem będzie zachęcenie inwestorów do wybudowania kolejnych 5 GW mocy instalacji.
Ustawa ma więc związek z limitem ustalonym przez Unię Europejską dotyczącym emisji dwutlenku węgla. Według rządu, przyniesie nawet 77 tysięcy miejsc pracy i około 20 tysięcy stanowisk przy serwisie. Praca na farmie wiatrowej jest stabilna, przynajmniej na 20 lat. To są wysoko specjalistyczne zajęcia i dobrze płatne.
Maksymalny okres wsparcia ze strony państwa dla morskich farm wiatrowych wyniesie 25 lat. Pierwsze farmy wiatrowe na Bałtyku uruchomione w ramach pierwszej fazy programu mogłyby rozpocząć produkcję energii już w 2025 roku. Do prawidłowego funkcjonowania każdej fazy projektu, a także możliwie najszybszego startu pierwszych farm wiatrowych, potrzebna jest terminowa publikacja odpowiednich rozporządzeń, z którą rząd często ma problemy.
Mowa tu przede wszystkim o rozporządzeniu w kwestii ceny maksymalnej za energię wytworzoną w morskiej farmie wiatrowej, regulacjach określających szczegółowe wymagania techniczne dla instalacji zlokalizowanych na morzu, rozporządzeniu w kwestii szczegółowego zakresu ekspertyz i planów w celu spełnienia wymagań z zakresu bezpieczeństwa morskiego, rozporządzeniu w kwestii zakresu ekspertyz w sprawie oceny wpływu instalacji na systemy obronności państwa, oraz zasadach ewentualnego odkupu przez operatora systemu przesyłowego sieci łączącej morskie elektrownie wiatrowe z lądem.
Wsparcie w ustawie o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych będzie niczym innym, jak prawem do pokrycia przez rząd ujemnego salda – czyli różnicy między przychodem ze sprzedaży energii na rynku a kosztami, które poniósł inwestor. W prostych słowach, gdy ceny rynkowe energii będą niższe od kosztów jej wyprodukowania, rząd pokryje różnicę za inwestora.
Zgodnie z tekstem ustawy zatwierdzonej przez Senat, wysokość ceny, będącej podstawą do rozliczenia ujemnego salda w pierwszej fazie systemu wsparcia, określona zostanie w rozporządzeniu wydanym przez ministra właściwego do spraw energii w oparciu o wskaźniki makroekonomiczne. Propozycja ta zdaniem rządu zachęci inwestorów do podjęcia działań podobnych do tych, które już dawno zostały wykonane przez inwestorów na bardziej rozwiniętych rynkach basenu Morza Bałtyckiego.
Zagraniczne morskie farmy wiatrowe na Bałtyku
Zgodnie z “Polityką energetyczną Polski do 2040 roku”, moc zainstalowanych instalacji energetycznych w 2030 roku ma wynieść około 5,9 GW, a w 2040 roku aż 11 GW. To olbrzymi wzrost względem stanu obecnego. Jak liczba ta ma się do poczynań innych państw mających dostęp do Bałtyku?
Obecnie największa farmą wiatrową na Morzu Bałtyckim jest duńska farma wiatrowa “Anholt” o mocy 400 MW, składająca się ze 111 turbin o mocy 3,6 MW każda. Największe farmy wiatrowe założone na wodach należących do naszych zachodnich sąsiadów to “Arkona” o mocy 385 MW oraz “Wikinger” o mocy 350 MW.
Z kolei największym realizowanym obecnie projektem wiatrowym na Bałtyku jest duńska farma wiatrowa “Kriegers Flak”, realizowana przez szwedzką spółkę Vattenfall. Jej docelowa moc ma wynosić aż 600 MW. Koszt zbudowania tej farmy szacowany jest na 1,1-1,3 miliardów euro, a szacunkowy czas uruchomienia pełnych mocy ustalono na koniec 2021 roku. “Kriegers Flak” ma zapewnić energię 23% gospodarstw domowych w Danii, a całościowy wzrost energii wyprodukowanej w tym państwie ma wzrosnąć o 16%.
Polskie farmy wiatrowe na Bałtyku – Orlen, PGE, Polenergia
Farmy wiatrowe na Bałtyku – Orlen
Orlen, wraz z kanadyjską spółką Northland Power, planuje budowę farmy wiatrowej o mocy 1,2 GW. Projekt ochrzczono nazwą “Baltic Power”. Rozpoczęcie prac planowane jest na rok 2023, a oddanie famy do użytku ma nastąpić już w roku 2026. Morska farma wiatrowa Orlenu ma mieć o powierzchnię około 131 kilometrów kwadratowych, a jako lokalizację wybrano obszar zlokalizowany na wysokości Łeby, 23 km na północ od linii brzegowej Bałtyku.
Farmy wiatrowe na Bałtyku – PGE
Natomiast PGE zadeklarowało chęć budowy przybrzeżnych wiatraków o łącznej mocy 1 GW do 2025 oraz 2,5 GW do 2030 roku. Należące do PGE spółki “Elektrownia Wiatrowa Baltica-1” oraz “Elektrownia Wiatrowa Baltica-2” podpisały w ostatnich tygodniach dwie umowy z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi (PSE). Należy tu uczynić wzmiankę, iż w 2014 roku inna spółka PGE – “Elektrownia Wiatrowa Baltica-3” zawarła z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi umowę o przyłączenie do sieci przesyłowej morskiej farmy wiatrowej “Baltica-3” o łącznej mocy zainstalowanej wynoszącej 1,045 GW.
W ostatnim miesiącu 2020 roku “Elektrownia Wiatrowa Baltica-2” podpisała z PSE umowę o przyłączeniu do sieci projektu o mocy zainstalowanej do 1,498 GW. Morska farma wiatrowa “Baltica-2” będzie zlokalizowana ponad 30 kilometrów w głąb morza, na wysokości Ustki i Łeby, a samo przyłączenie ma nastąpić w terminie do marca 2028 roku.
Druga umowa podpisana przez spółkę zależną od PGE dotyczy przyłączenia do sieci przesyłowej morskiej farmy wiatrowej “Baltica-1” o mocy zainstalowanej 896 MW. Farma PGE powstanie na podobnej wysokości, patrząc od lądu, co farma Orlenu, choć ta pierwsza będzie oddalona od brzegu o 79 kilometrów. Szacowana data uruchomienia projektu to 2030 rok.
Łączny wymiar mocy produkowanej przez morską część wiatrowego portfela PGE, który został już dokładnie rozpisany, ma być równy około 3,5 GW, a składać mają się na nią trzy projekty. Poza rozpoczętymi projektami o łącznej mocy około 3,5 GW, PGE planuje pozyskanie około 3 GW mocy zainstalowanej na Bałtyku w kolejnym etapie.
Farmy wiatrowe na Bałtyku – Polenergia
Polenergia także przygotowała projekty farm wiatrowych na Bałtyku. Jej spółka celowa “MFW Bałtyk I” podpisała pod koniec stycznia umowę z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi na przyłączenie do sieci morskiej farmy wiatrowej o mocy do 1,56 GW. Jest to trzecia już umowa przyłączeniowa dotycząca morskich farm wiatrowych zawarta pomiędzy spółkami zależnymi od Polenergii i Equinora z PSE. Umowa przyłączeniowa w zakresie projektu “MFW Bałtyk III” została zawarta już w roku 2014 i obejmuje przyłączenie do sieci farmy wiatrowej o mocy 1,2 GW.
W bezpośrednim sąsiedztwie ma nastąpić przyłączenie mniejszej farmy wiatrowej o docelowej mocy 240 MW – tę umowę przyłączeniową z PSE podpisano już na początku 2013 roku. Farmy będą zlokalizowane 27 i 40 kilometrów od portu w Łebie. Polenergia oraz Equinor planują osiągnięcie etapu gotowości do budowy morskich farm wiatrowych “MFW Bałtyk II” i “MFW Bałtyk III” o łącznej mocy ponad 1,4 MW do 2023 roku.
Jak więc widzimy pierwsze polskie wiatraki na Bałtyku mają stanąć już za cztery lata. Łącznie inwestycje mają pochłonąć aż 106 miliardów złotych.
Czy inne spółki także wezmą udział w batalii o farmy wiatrowe na Bałtyku?
Orlen, PGE i Polenergia to nie jedyne spółki, które chcą wybudować farmy wiatrowe na Bałtyku.
Projekty farm wiatrowych od Tauron
Do udziału w budowie farm wiatrowych na morzu przymierza się także Tauron, który pod koniec 2020 roku ogłosił współpracę w zakresie budowy farm wiatrowych na morzu ze spółką Ocean Winds powołaną przez portugalski koncern energetyczny EDPR i francuskie Engie. Tauron ma objąć połowę udziałów w spółkach, które w swoim portfolio posiadają projekty farm wiatrowych w polskiej części Bałtyku.
Enea z pomysłem budowy farm wiatrowych
Z kolei Enea w połowie ubiegłego roku podpisała list intencyjny dotyczący budowy farm wiatrowych na Bałtyku we współpracy z hiszpańską grupą energetyczną Iberdrola. Była mowa o wspólnej budowie morskich farm wiatrowych o mocy nawet 3,3 GW. Współpraca z Hiszpanami została jednak zakończona, a później Iberdrola ogłosiła zakup połowy udziałów dewelopera Sea Wind, który w polskiej części Morza Bałtyckiego ma rozwijać będące na początkowym etapie projekty farm wiatrowych o łącznej mocy aż 7,3 GW.
Dodatkowo, 18. stycznia zapowiedziano powołanie państwowej spółki, w której Tauron, Enea i PGE obejmą równe udziały i która ma zająć się budową farm wiatrowych w polskiej części Morza Bałtyckiego.
30. grudnia ubiegłego roku do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wpłynął wniosek polskiej spółki chemicznej Synthos oraz szwedzkiego giganta Vattenfall w sprawie utworzenia wspólnego przedsiębiorstwa w celu realizacji budowy farm wiatrowych na Bałtyku. Szczegóły na ten moment nie są znane.