Rząd ponoć zrezygnuje z pomysłu wprowadzenia tak zwanego podatku Sasina – podaje radio RMF FM. Przypomnijmy, że wicepremier Jacek Sasin chciał, by największe firmy w Polsce płaciły 50-procentowy podatek od nadmiarowych zysków. Chodziło o te podmioty, które skorzystały na ostatnich zawirowaniach gospodarczych.
Podatek Sasina do kosza
RMF FM podało, że tzw. podatek wicepremiera Jacka Sasina trafi do kosza. Taką decyzję podjął rząd.
Podobno taki sam efekt, jaki miała osiągną danina, osiągnie się realizując dwa inne projekty. Chodzi o częściowe zamrożenie cen prądu oraz nowe przepisy, które mają wesprzeć małe i średnie firmy w związku ze wzrostem cen energii elektrycznej.
Sasin chciał zaś, by wprowadzono aż 50-procentowy podatek od tzw. nadzwyczajnych zysków (trudno jednak zdefiniować czym jest ów nadzwyczajny zysk). Miały je zapłacić wszystkie największe firmy w Polsce, które skorzystały na ostatnich zawirowaniach w gospodarczych i których tegoroczne marże są wyższe od średniej z lat 2018-19 oraz 2021 (rok 2020 ze względu na pandemię miał nie być brany pod uwagę). Szacowane wpływy do budżetu z tytułu tej daniny miały wynieść ok. 13,5 mld zł.
Po tym, jak Sasin ogłosił pomysł, Giełda Papierów Wartościowych odpowiedziała spadkami. Energa, PGE czy Tauron straciły po ponad 6 proc. wartości.
Eksperci oburzeni
Eksperci nie kryli oburzenia pomysłem wicepremiera.
„Pytanie retoryczne: ktoś oszalał? Zamordować wszystkie średnie i duże firmy w sytuacji, kiedy i tak jest im bardzo ciężko? Mam nadzieję, że to tylko głupie propozycje, które przepadną. Koza, która zostanie wyprowadzona (jak w znanej powiastce)” – napisał na Twitterze Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Z kolei Rafał Brzoska, założyciel i prezes InPostu w rozmowie z money.pl powiedział, że taki podatek to „byłaby kara dla polskich przedsiębiorców”.
Pomysł Sasina można też uznać za populizm i mrugnięcie okiem w stronę lewicowego elektoratu. To bowiem idea bliska np. partii Razem.
Warto uznać, że z nazwiskiem Sasina nieodłącznie związana jest już tzw. afera dot. wyborów kopertowych. Na nieudane wybory korespondencyjne wydano 70 mln zł.
