– Szczyt inflacji [będzie] w styczniu i lutym – powiedział w wywiadzie dla Interii minister finansów Tadeusz Kościński. Sugeruje więc, że najgorsze dopiero przed nami.
Minister finansów o inflacji
– Wiem, że inflacja idzie do góry trochę szybciej niż byśmy wszyscy chcieli, ale mam nadzieję, że ona jest pod kontrolą, że ten szczyt będzie w styczniu, lutym i będziemy schodzić w dół, a nie, że stracimy kontrolę – powiedział. – Dopiero teraz będą działały te narzędzia w postaci wyższych stóp procentowych, co wyhamuje troszeczkę popyt na kredyty. Miejmy nadzieję, że schłodzi to inflację. Spodziewamy się, że jej szczyt będzie w styczniu, lutym – dodał.
Twierdzi, że „polska gospodarka działa dobrze, widać ożywienie”.
– OECD prognozowało, że nasza gospodarka będzie w tym roku rosła ponad 5 proc., w przyszłym roku również ponad 5 proc. My prognozujemy, że będzie to 4,9 proc. – kontynuował Kościński.
Wspomniał też o nadwyżce budżetowej.
– Mieliśmy nadwyżkę o 50 parę mld; na kontach bieżących finansów publicznych – mamy ponad 150 mld zł – powiedział. – Można powiedzieć, że finanse są zdrowe, gospodarka też, jak widać, dobrze działa – zaznaczył.
Jak stwierdził, na koniec tego roku w budżecie „mamy 40 parę mld – żeby mieć deficyt, ale pewnie to będzie dużo, dużo mniej”. Wyjaśniał, że deficyt nie wynika z tego, że „finanse publiczne mają kłopot”, ale tylko z tego, że rząd tworzy poduszkę finansową.
– Wygląda na to, że pandemia się stabilizuje, ale przychodzi nowy wariant Omicron – nie wiemy, co może się stać – powiedział.
Zapytany o inflację, która w zeszłym miesiącu sięgnęła u nas już aż 7,7 proc., przy średniej unijnej 4,4 proc., powiedział: „To jest kwestia czasu, gdy nasza gospodarka będzie się schładzała i inflacja będzie spadała, a gospodarki w innych krajach będą dalej rosły w obecnym tempie i inflacja będzie tam wyższa”.
Bronił jednak rządu tym, że Polska i tak miała jedną z najpłytszych recesji w całej UE, „więc nasza gospodarka wystrzeliła dość mocno i mamy konsekwencje tego”.