W nowym odcinku programu “Kawa z Agentem” Amanda Postolska – założycielka i CEO RS Estate, prezentuje najnowsze wiadomości z polskiego i europejskiego rynku nieruchomości, wyjaśniając przy tym jakie konsekwencje dla tego rynku będą miały decyzje polityków. Oto, czego się dowiedzieliśmy:
Unia idzie na całość. Właścicieli mieszkań czeka prawdziwa rewolucja
Niebawem każdy budynek w Polsce będzie posiadał własną klasę energetyczną na wzór tych ze sprzętu AGD.
Komisja Europejska wstępnie zadecydowała bowiem, że od 2026 roku wszystkie nowe budynki publiczne będą zeroemisyjne, a wszystkie pozostałe od 2028 roku. Dodatkowo świadectwa charakterystyki energetycznej budynków mają stać się standardem, podobnie jak klasy energetyczne.
W efekcie, Ministerstwo Rozwoju i Technologii rozpoczęło konsultacje dotyczące wprowadzenia w życie kolejnych zmian, dotyczących między innymi klas energetycznych dla budynków. Zgodnie z nimi, każdy budynek będzie musiał się w praktyce „legitymizować” energetycznym paszportem.
Oznacza to, że za cztery lata każdy budynek będzie musiał posiadać dokument, w którym znajdzie się świadectwo energetyczne nieruchomości oraz informacja do jakiej klasy energetycznej należy. Wszystko ma być na wzór oznakowania sprzętu AGD, dotyczącego klas zużycia energii, w skali od A do G.
Co istotne, przynależność nieruchomości do poszczególnych klas będzie zależeć zarówno od poziomu rocznego zużycia energii dla danego budynku, jak i skali emitowanych przez niego zanieczyszczeń. Ważne jest również to, że osobno będą klasyfikowane domy jednorodzinne, budynki wielorodzinne, czy użyteczności publicznej, jak i gospodarcze.
Nowe regulacje doprowadzą do wzrostu cen nieruchomości?
Eksperci nie mają wątpliwości, że efektem wejścia w życie nowych regulacji będzie prawdziwa budynkowa rewolucja. Ten proces rozpoczął się już w innych krajach Unii Europejskiej, ale jak dotąd do Polski jeszcze nie dotarł.
Według ekspertów, budynki najwyższej klasy energetycznej (klasy A) będą zdecydowanie najdroższe. Co więcej, jako że deweloperzy będą chcieli, aby ich nieruchomości były jak najwyższej klasy energetycznej, to ceny mieszkań na rynku deweloperskim będą rosnąć – gdyż ich koszty budowy będą coraz wyższe.
Nowy pomysł rządu na kredyty. Jest problem. Lewica mówi „NIE”!
Program „Mieszkanie na start” w obecnym kształcie nie uzyska poparcia Lewicy, która ma własny pomysł na ten program. Senator Krzysztof Kukucki, nowy wiceminister rozwoju i technologii oznajmił, że “trzeba odczarować w Polsce temat budowy mieszkań na wynajem”.
Wiceminister Kukucki stwierdził, że “przedłożona obecnie propozycja to w przede wszystkim podstawa do rozmów i konsultacji”. Według Krzysztofa Kukuckiego “w tej chwili trzeba zadbać o zwiększenie podaży, czyli zwiększyć liczbę budowanych mieszkań na wynajem z niskim czynszem”.
Wiceminister rozwoju i technologii uważa, że “w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego jest tak wiele lokalizacji przeznaczonych pod mieszkaniówkę, że znalazłoby się miejsce na znacznie więcej mieszkań, niż rzeczywiście potrzebujemy”.
Zdaniem wiceszefa resortu rozwoju “program Mieszkanie na start ma potencjał, aby zwiększyć liczbę dostępnych mieszkań na rynku. Można to zrobić poprzez stosunkowo proste rozwiązanie, jakim jest wprowadzenie dolnego pułapu liczby mieszkań na rynku pierwotnym, czyli określonego poziomu, od którego ten program mógłby w ogóle funkcjonować”.
Krzysztof Kukucki wyjaśnia, iż “jeżeli założylibyśmy, że dolny próg to liczba mieszkań na rynku, jaka byłaby potrzebna do uruchomienia Mieszkania na start, wówczas deweloperzy widzieliby sens budowy większej liczby lokali, a nie tylko windowania swoich marż”.
Wiceminister Kukucki wytłumaczył ponadto, że “program Mieszkanie na start pomija dużą grupę Polaków. Te osoby są zbyt zamożne, aby otrzymać mieszkania komunalne, ale z wielu powodów nie mogą lub nie chcą zaciągać kredytu hipotecznego. Dla nich dotąd nie było żadnej propozycji”.
Zapraszam do samodzielnego zapoznania się z całym nagraniem, znajduje się ono poniżej:
