Z raportu Expandera i Rentier.io wynika, że ceny mieszkań w dużych miastach znów rosną. W kilku aglomeracjach stawki za mieszkania w lipcu pobiły nawet historyczne rekordy. Mało tego – popyt jest tak duży, że zdarzają się przypadki, w których klienci dzwonią i chcą zarezerwować mieszkanie bez oglądania.
Rekordowe ceny mieszkań w wielu polskich miastach 
Z raportu firm Expander i Rentier.io wynika, że w lipcu rynek nieruchomości przeżywał boom podobny do tego, który pamiętamy z czasów najniższych stóp procentowych, podczas pandemii COVID-19.
Mieszkania w ubiegłym miesiącu sprzedawały się jak świeże bułeczki głównie dzięki programowi Bezpieczny Kredyt 2 procent. Minister Rozwoju i Technologii Waldemar Buda ogłosił, że ciągu miesiąca złożono w tym programie ponad 18 tysięcy wniosków kredytowych, które w zdecydowanej większości przypadków dotyczyły zakupu mieszkania.
Rynek mieszkaniowy był w lipcu tak rozgrzany, że w kilku miastach w lipcu zanotowano najwyższe ceny w historii. Stało się tak w Białymstoku, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Sosnowcu, Toruniu, Warszawie oraz Wrocławiu. Najmocniej, w stosunku do czerwca, ceny podskoczyły w Katowicach – o 8%
W efekcie, obecnie w pięciu miastach – Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku i Gdyni – średnie ceny metra kwadratowego przekraczają już 10 tysięcy złotych. Najdrożej jest oczywiście w stolicy naszego kraju, gdzie za metr kwadratowy kupujący płacili w lipcu średnio 14 265 złotych.
Niepokojąco niska aktywność deweloperów w największych aglomeracjach
Co gorsza, w Warszawie, Krakowie, Trójmieście i Wrocławiu aktywność inwestycyjna firm deweloperskich jest w tym roku zbyt mała w stosunku do popytu. W Warszawie w okresie siedmiu miesięcy pojawiło się niespełna 6300 nowych lokali. Natomiast na blisko 12 500 mieszkań znaleźli się chętni.
W efekcie dramatycznie uszczuplona została oferta firm deweloperskich. Z najgorszą sytuacją mamy do czynienia w Krakowie, gdzie pod koniec lipca aż o 36% mniej dostępnych u deweloperów mieszkań niż na początku roku.
Co dalej z rynkiem mieszkaniowym w Polsce?
Eksperci z Expandera prognozują, że w najbliższym czasie popyt zwolni z powodu licznych przeprowadzek po gorączkowych zakupach lokali. Jeśli jednak rynek pozostanie tak rozgrzany jak teraz, wzrost cen mieszkań do końca roku 2023 może przekroczyć granicę 10%.
W długim okresie są dwa czynniki: tempo obniżek stóp procentowych oraz demografia i imigracja. Swoje pierwsze mieszkania będą bowiem kupowały osoby urodzone w latach dziewięćdziesiątych, a wtedy rodziło się już znacznie mniej dzieci niż w latach osiemdziesiątych.
Ceny będą więc rosły tam, gdzie będzie utrzymywał się (lub rósł) popyt na mieszkania. W wyludniających się regionach Polski będzie z kolei coraz więcej pustych lokali, co spowoduje stabilizację lub nawet spadki cen