Sąd Okręgowy w Warszawie unieważnił w piątek umowę kredytową państwa Dziubaków z bankiem Raiffeisen. To ważny wyrok dla frankowiczów, ale też całego rynku.
Jak tłumaczą eksperci, po unieważnieniu przez sąd umowy kredytu frankowego żądanie przez bank „wynagrodzenia za korzystanie z kapitału” jest nieważne. Raiffeisen Bank tłumaczy jednak, że wyrok nie jest jednoznaczny i jednostronny „w tym sensie, że Sąd unieważnił umowę, podając jako powód niewystarczające wywiązanie się z obowiązków informacyjnych w dniu zawarcia umowy z kredytobiorcą. Jednocześnie oddalił powództwo o zapłatę na rzecz kredytobiorców kwoty pieniężnej, wyraźnie wskazując na niezasadność tego roszczenia, oraz, że rozliczenie stron będzie przedmiotem osobnego i – jak podkreślił – skomplikowanego postępowania sądowego”.
Co to oznacza dla frankowiczów?
Dla frankowiczów oznacza to, że mają szansę z walce z bankami, które udzieliły im kredytów we frankach. Mogą próbować unieważniać zawarte przez siebie umowy.
Przypomnijmy, że frankowiczów jest w Polsce ok. 470 tys. Łączna wartość zaciągniętych przez nich kredytów wynosi 125 mld zł.
Problem pozostałych klientów
Jak jednak ewentualne klęski banków w czasie rozpraw sądowych wpłyną na pozostałych klientów sektora bankowe? Jeśli banki zaczną bowiem ponosić straty finansowe, będą szukały pieniędzy gdzie indziej. Może podniosą opłaty za korzystanie ze swoich usług (np. będziesz więcej płacił za korzystanie z konta lub karty)? To jednak negatywnie odbiłoby się na ich klienteli. Za sukcesy frankowiczów zaczęliby płacić całkowicie niewinne osoby.
Wpływ na GPW
Jeśli grasz na giełdzie i inwestujesz w akcje polskich banków, zwycięstwa frankowiczów w rozprawach z bankami mogą negatywnie odbić się na tego typu aktywach. Jak na razie nie widać takiego zagrożenia, ale jest to realne w dłuższej perspektywie i większej skali procesu.
„Jeśli ktoś spodziewał się bankowej apokalipsy, która miała nastąpić po wyroku TSUE w sprawie frankowiczów, może odetchnąć z ulgą” – tak pisaliśmy jeszcze niedawno, komentując sprawę wyroków dot. kredytów frankowych. Jeśli sukcesów frankowiczów w sądach będzie więcej, sprawa stanie się jednak groźniejsza. Co gorsza, wątpliwe, by banki wzięły swoje przegrane na „klatę” i to ostatnie powinno nas martwić najmocniej.