Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że inflacja konsumencka przestała w listopadzie spadać i podobnie jak w październiku br. uplasowała się na poziomie 6,6 proc. Wartym dostrzeżenia jest, iż listopad był pierwszym miesiącem od marca br., w którym dynamika wzrostu cen w Polsce nie spowolniła.
Inflacja może znów zacząć rosnąć
Najnowsze dane GUS potwierdzać więc mogą to, przed czym ekonomiści ostrzegali już od kilku miesięcy. Mowa tu oczywiście o ryzyku wystąpienie wzrostowego odbicia wskaźnika CPI, czyli mówią wprost, ponownych wzroście dynamiki wzrostu cen.
Opracowywany przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych utrzymał się w grudniu 2023 r. na poziomie zbliżonym do wartości z poprzedniego miesiąca, po tym jak w we wrześniu i październiku notował on wzrostowe odbicie.
– Wyhamowanie spadku wskaźnika i jego oscylowanie wokół tej samej wartości obserwujemy od trzech miesięcy. Tendencje proinflacyjne nasilają się głównie po stronie oczekiwań inflacyjnych wyrażanych przez konsumentów, i przez przedstawicieli przedsiębiorstw produkcyjnych. Obie grupy badanych spodziewają się wzrostu inflacji w najbliższych miesiącach — wskazują ekonomiści BIEC.
Coraz więcej firm zamierza podnosić ceny
Eksperci wprost wskazali w swym raporcie, że o ile jeszcze w sierpniu br. przewaga przedsiębiorców planujących w najbliższym czasie podnosić swe ceny nad odsetkiem firm planujących je obniżyć sięgała zaledwie 3 punktów proc., o tyle w badaniach z listopada br. przewaga ta wzrosła do blisko 11 punktów.
Co więcej, nastroje do podnoszenia cen dominują we wszystkich grupach wielkościowych, a w grupie firm największych, zatrudniających powyżej 250 pracowników nastroje w kwestii cen zmieniły się w ostatnim miesiącu „drastycznie”, z dominującej tendencji do obniżania cen na tendencję do ich podwyższania.
– Zjawisko to jest niepokojące z punktu widzenia tempa wzrostu cen w całej gospodarce, albowiem duże firmy mają na ogół znacznie większe możliwości utrzymywania cen na niezmienionym poziomie i realizację zaplanowanych zysków, niż firmy małe, gdzie udział kosztów stałych jest znacznie wyższy — wyjaśniają ekonomiści.
Dostrzegają oni, że jednym z głównych czynników leżących u podstaw planowanych przez firmy podwyżek cen są rosnące koszty pracy, na które przedsiębiorcy mają bardzo ograniczony wpływ. Te zaś rosną systematycznie w tempie znacznie przewyższającym inflację od co najmniej dwóch lat.
– Przyczynił się do tego nasilający się brak pracowników na rodzimym rynku pracy oraz prowadzona polityka podnoszenia płacy minimalnej — wyjaśniają eksperci.

Partnerem portalu Portfel Polaka jest Plantwear S.A., polski producent zegarków i biżuterii, oferujący najwyższej jakości produkty wykonane z naturalnych surowców: drewna i kamieni szlachetnych. Odkryj piękno i unikalność modowych dodatków.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że w nadchodzącym 2024 roku płaca minimalna ponownie wzrośnie skokowo i dwukrotnie – w styczniu i lipcu 2024 r.
Wzrost płacy minimalnej wiąże się zaś nie tylko z wyższymi kosztami samego wynagrodzenia i związanych z nim wyższych kwot odprowadzanych składek, lecz również powoduje proporcjonalny wzrost świadczeń związanych z odprawami, odszkodowaniami, wypłatami za gotowość do pracy, pracę w nocy, dni ustawowo wolne od pracy, itp.
Niektórzy eksperci szacują, że w 2024 roku tylko w wyniku podwyżek płacy minimalnej koszty pracodawców wzrosną o 20%, zaś łącznie w latach 2023 i 2024 o 40%.
– Wyższa płaca minimalna wymusza podwyżki dla pozostałych pracowników, przyznawane tym szybciej i w tym wyższej kwocie im większe braki kadrowe na rynku pracy. Wyższe koszty utrzymania miejsc pracy, to zapewne jedna z istotniejszych przyczyn wzmożenia oczekiwań inflacyjnych po stronie pracodawców — tłumaczą ekonomiści.
Konsumenci obawiają się wyższej inflacji
Trzeci miesiąc z rzędu nasilają się także oczekiwania inflacyjne przedstawicieli gospodarstw domowych. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca odsetek osób uważających, że w najbliższych miesiącach ceny będą rosły wzrósł z 75% w badaniach z października br. do 82% w badaniach z listopada.
– To rzadka sytuacja, gdy tendencje oczekiwań inflacyjnych konsumentów rozchodzą się z tendencją oficjalnie raportowanego tempa wzrostu cen konsumpcyjnych. Inflacyjne oczekiwania konsumentów na ogół podążają za rocznym tempem wzrostu CPI. Nasilenie obaw konsumentów o stabilność cen mogą wynikać z niepewności co do pozostawienia niektórych mechanizmów regulacji cen, takich jak obniżone stawki VAT na żywność, czy zamrożenie cen energii dla gospodarstw domowych — wskazują eksperci.