Sankcje nałożone na Rosję przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone kompletnie zamroziły cały rynek finansowy i kapitałowy w tym kraju. Giełdowe spółki już od poniedziałku 28 lutego nie są notowane, ponieważ Moskiewska Giełda Papierów Wartościowych została zawieszona. Dla władz na Kremlu to po prostu sposób na odsunięcie nieuniknionego krachu.
Co jednak z zagranicznymi funduszami inwestycyjnymi, które zainwestowały część pieniędzy swoich klientów na rosyjskim rynku? Czy inwestorzy muszą się liczyć z potężnymi, nieodwracalnymi stratami? Jak nietrudno się domyślić, skutki dla funduszy i ich klientów są naprawdę poważne.
Zawieszenie wypłat z funduszy
Obecna sytuacja na rosyjskim rynku całkowicie uniemożliwia wycenę aktywów z tego kraju. W efekcie już 28 lutego JP Morgan poinformował swoich klientów, że wypłaty (i wpłaty) z funduszy z silną ekspozycją na rosyjskie aktywa zostają zawieszone. W kolejnych dniach dołączyły takie tuzy rynku inwestycyjnego jak Amundi, HSBC, BNP Paribas, Pictet, Liontrust, Carnegie Fonder, East Capital, Nordea czy Franklin Templeton. W efekcie miliardy dolarów zgromadzone w tych wszystkich funduszach stały się po prostu niedostępne dla klientów.
W Polsce Investors TFI również zawiesiło wypłaty
Z polskich funduszy na taki ruch zdecydowało się Investors TFI, które od 1 marca zawiesiło zbywanie i odkupywanie jednostek uczestnictwa w jednym ze swoich funduszy – Investor Rosja, który zresztą na rosyjskim rynku miał ulokowanych 87% aktywów. Fundusz ten na koniec stycznia miał aktywa sięgające 24 milionów złotych, natomiast na koniec lutego jego jednostka uległa przecenie o 60,37%.
Dlaczego fundusze zawiesiły wypłaty?
Z czego wynika taka decyzja? Teoretycznie – dla dobra klienta. Zarządzający funduszem powinni na bieżąco podawać wycenę jednostek uczestnictwa, zgodną z tym, jaka jest rynkowa wartość poszczególnych składowych portfela. Rosyjskie akcje i obligacje stały się jednak “nieinwestowalne” – według określenia szefów firmy MSCI, która opracowuje i licencjonuje indeksy. Najpierw agencje ratingowe: Standard & Poor’s, Fitch i Moody’s zdegradowały ocenę Rosji do ”śmieciowej” lub w pierwszym przypadku nawet poniżej śmieciowej. Można o tym przeczytać tutaj.
Następnie dostawcy indeksów – w tym MSCI oraz FTSE Russell wyrzucili Rosję z grona rynków wschodzących i odizolowali ten kraj w kategorii “standalone”. W przypadku FTSE Russell ta decyzja weszła w życie 7 marca, natomiast w przypadku MSCI zostanie wdrożona od zamknięcia sesji 9 marca.
Z tego powodu obecnie nie da się wyznaczyć, ile środki zainwestowane przez fundusze są realnie, czyli rynkowo, warte. Poza tym, aby wypłacić klientowi pieniądze, zarządzający funduszami muszą najpierw spieniężyć część aktywów. A zrobić tego nie mogą, ponieważ rosyjskie rynki nadal nie działają.
Jak radzą sobie fundusze, które nadal funkcjonują?
W efekcie, w okresie ostatniego miesiąca kilka polskich funduszy inwestycyjnych, które nadal funkcjonują bez zakłóceń, a posiadały aktywa na rosyjskim rynku, notuje straty rzędu kilkudziesięciu procent. Najsłabiej w tym okresie wypada wspomniany Investor Rosja. Kolejne miejsca zajmują Generali Akcje: Nowa Europa – który w ostatnim miesiącu spadł o 47%, oraz PKO Akcji Nowa Europa – w ostatnim miesiącu spadł o 39,2%.
Fundusze inwestujące w rosyjskie obligacje także mają problemy
Cała powyższa trójka to oczywiście fundusze akcji, jednak w grupie najsłabszych produktów znalazł się także fundusz obligacji zagranicznych. Mowa o Generali Obligacje: Nowa Europa. Jego miesięczna stopa zwrotu to aż 30,2% pod kreską,
Jak zatem widzimy, ze względu na obecną sytuację fundusze inwestycyjne, które ulokowały choć część swoich aktywów w Rosji, ponoszą dziś gigantyczne straty. Co więcej, gdy Rosja oficjalnie stanie się niewypłacalna, konsekwencje będą jeszcze bardziej widoczne, a spadki ich notowań znacząco się pogłębią.