Recenzujemy „Zwykłe akcje, niezwykłe zyski”

Jedno jest pewne. „Zwykłe akcje, niezwykłe zyski” to dziś jedna z najważniejszych książek, które dotyczą inwestowania zarówno w wartość jak i w spółki wzrostowe. Była to zresztą jedna z pierwszych książek o inwestowaniu, które znalazły się na prestiżowej liście bestsellerów „New York Timesa”. Już to robi wrażenie, czyż nie? To jednak nie wszystko. Więcej opowiemy wam o tym tytule i jego autorze za chwilę. W każdym razie grać na giełdzie i jej nie mieć? Jasne, to możliwe, ale to jednak trochę obciach, prawda?

„Każdy inwestor znajdzie w tej książce wiele koncepcji, które może z powodzeniem zastosować, inwestując na polskiej giełdzie. Dla tych, którzy szukają wartości w spółkach oraz akcji mających duży potencjał, jest to lektura absolutnie obowiązkowa.”

 – Przemysław Gerschmann, redaktor naczelny „Equity Magazine”

Żeby jeszcze bardziej zachęcić was do lektury, warto dodać, że pozycja ta była polecana przez samego Warrena Buffetta. Ponoć to pod jej wpływem przestał on szukać tanich spółek i w to miejsce zaczął przeczesywać rynki w poszukiwaniu firm i przedsięwzięć, które są interesujące, mają mocne fundamenty i tym samym podstawy do wzrostów. Jeśli jakaś książka zmieniła życie kogoś tak nietuzinkowego jak sam Buffett (powiedzmy to szczerze: nie ma dziś chyba kogoś z większym doświadczeniem giełdowym niż on), to może zmienić parkietowy los każdego innego tradera. A jeśli nawet nie – tak, ponownie to napiszę! – to nie posiadanie jej na półce i zarazem noszenie czerwonych szelek to trochę wstyd…

O autorze słów kilka

Kim był zaś autor tej niezwykłej pozycji? Wiem, że to kwestia nierzadko pomijana przez czytelników, ale też samych recenzentów. Tym razem to jednak sprawa bardzo istotna. Philip Arthur Fisher (ur. 8 września 1907, zm. 11 marca 2004) był bowiem wybitnym i znanym amerykańskim inwestorem giełdowym. To więc nie człowiek, który postanowił po prostu napisał książkę o giełdzie, by trochę dorobić (a przeglądając półki z tego typu literaturą w księgarniach, można czasami dojść do tak przykrych wniosków). Chodziło mu o to, by podzielić się swoim wielkim doświadczeniem. Zresztą „Zwykłe akcje…” są stale wznawiane od 1958 roku, a to już o czymś świadczy. O tym, że to dzieło ponadczasowe (i ten przymiotnik jeszcze zapewne nieraz powróci w tej recenzji).

Dodajmy jeszcze trochę z obowiązku, że Fisher studiował na Uniwersytecie Stanford. Z kolei jego firma zarządzająca pieniędzmi, Fisher & Co. została założona w 1931 r.

Dziś Philip Fisher uważany jest za pioniera na polu inwestowania we wzrost. Nierzadko możecie spotkać się z opinię, że jest jednym z największych inwestorów wszech czasów (może to wcale nie zdanie wyrażone na wyrost?). Znane jest też jego powiedzenie, że najlepszy czas na sprzedaż akcji jest… „prawie nigdy”. Największe sukcesy? Może inwestycja w Motorolę, firmę którą on sam nabył w 1955 roku, kiedy była jeszcze producentem radioodbiorników. Posiadał jej akcje aż do śmierci. Dziś jest ona gigantem rynku motoryzacji, o czym wie chyba każdy. I całkiem realne, że bez Fishera tak by się nie stało.

Książka sprzed 50 lat

zwykłe akcje, niezwykłe zyskiNiektórzy mogą zmartwić się jednak jedną informacją, która już tu padła, i zastanowić, czy w ogóle warto kupować „Zwykłe akcje…”. Chodzi o to, że pozycja ta została napisała ponad połowę wieku temu. Czy więc jest nadal aktualna? Przecież świat – zwłaszcza finansów – zmienił się nie do poznania przez ten czas. Powstały kryptowaluty, nastała era cyfryzacji. Ogólnie powiedzieć, że sporo się zmieniło, to nic nie powiedzieć.

Okazuje się jednak, że Philip A. Fisher był autorem ponadczasowym. Stąd lektura „Zwykłych akcji…” nadal jest przydatna dla współczesnego tradera.

W książce poruszone zostały praktyczne tematy inwestowania. Dowiemy się z niej, kiedy kupować akcje, a kiedy lepiej jest je sprzedawać; jak odróżnić spółki z ogromnym potencjałem od tych przeciętnych.

Co ważne, Fisher zwrócił też uwagę na dość ciekawe zagadnienie dot. baniek spekulacyjnych (to zwłaszcza aktualne dziś, gdy ekonomiści mówią, że na świecie mamy ich dziś kilka). Jako autor odpowiada nam na pytanie, kiedy iść pod prąd, a kiedy biec wraz z tłumem (tak, czasami się to opłaca!). Wskazuje też na to, jak i po co czytać raporty finansowe i czego w nich dokładnie szukać. To jednak tylko część poruszanych tematów. A niemal każdy z nich może okazać się dla was niezwykle cenną nauką, zwłaszcza jeśli chcecie na poważnie zająć się tradingiem. Nie mówiąc już o sytuacji, gdy waszym marzeniem jest życie z giełdy. Nie chcemy przesadzać, ale wtedy lektura „Zwykłych akcji…: może stać się sprawą życia lub… straty sporej części kapitału.

Warto czy nie warto czytać – oto jest pytanie?

Teraz odpowiedzmy sobie jednak na jeszcze jedno fundamentalne pytanie: czy w ogóle warto czytać książki o giełdzie? W końcu to praktyka, a nie sucha teoria czynią z każdego z nas mistrza. Prawda? No niby tak, ale granie na giełdzie bez jakiś podstaw teoretycznych przypomina trochę taktykę Armii Czerwonej na froncie II wojny światowej. O co mi chodzi z tym dziwacznym porównaniem? Już tłumaczę!

kup książkę

Gdy transferujesz swoje pieniądze na parkiet bez wiedzy teoretycznej, zachowujesz się zupełnie tak samo jak generałowie ZSRR, gdy wysyłali do walki swoich żołnierzy – nierzadko słabo wyszkolonych i uzbrojonych. Jeśli tak jak oni posiadasz dużo kapitału (Armia Czerwona była największą jednostką militarną w dziejach, ale ty nie jesteś raczej najbogatszym człowiekiem na Ziemi, chyba, że masz na imię Bill i zaprojektowałeś Windowsa) i rzucisz go w różne miejsce – ok, może coś zarobisz. Czy jednak nie lepiej działać w sposób bardziej przemyślany? Przygotować się do wejścia na giełdę jako poważny trader, przemyśleć strategię, dostrzec te miejsce na wykresie, w które warto uderzyć? Brzmi lepiej, no nie? Tym jest właśnie czytanie tego typu literatury. Uzbrajaniem się i szkoleniem, by iść do walki i potem wygrywać.

Myślę, że ta recenzja jest już dostateczną odpowiedzią (i jest wystarczająca długa… BTW dotrwaliście serio do końca? Jeśli tak, dajcie nam znać pod postem na FB) na pytanie, czy warto brać się za lekturę tej książki. Każdy inwestor znajdzie tutaj coś dla siebie – i ten początkujący, ale także zaawansowany. Niech też nie zraża was – jeszcze raz to podkreślimy – data jej pierwotnego wydania. To atrakcyjna 50-latka, która naprawdę się nie zestarzała! Sprawdźcie sami!

Specyfikacja techniczna

Wydawnictwo: maklerska.pl

ISBN: 9788395118371

Okładka: zintegrowana

Ilość stron: 356

Wymiary: 15,8 cm x 23,3 cm

Warto dodać, że obecnie książka jest do nabycia wyłącznie w księgarni maklerska.pl w cenie jedynie 79 zł. Link do oferty znajdziesz tutaj.

ai
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments