Mark Lanegan był współautorem jednego z utworów z najsłynniejszej płyty Nirvany, „Nevermind”. Nie dostał za to ani centa. Dlaczego?
Napisał tekst, ale nie dostał zapłaty
Lanegan to nieżyjący już amerykański muzyk, kompozytor, wokalista i autor tekstów. W latach 1985–2000 był frontmanem zespołu Screaming Trees, z kolei od 2000 do 2014 r. członkiem grupy Queens of the Stone Age. Zmarł 22 lutego 2022 r.
Teraz na jaw wychodzą interesujące fakty. Mark Lanegan i Kurt Cobain, lider Nirvany, przyjaźnili się jeszcze w latach 80. – o tym wiedzieliśmy od dawna. W tym czasie o wielkim sukcesie Nirvany nikt jeszcze wtedy nie marzył. Panowie wzajemnie się jednak inspirowali. Cobain wystąpił na debiutanckim solowym albumie Lanegana, „The Winging Sheet” z 1990 roku, zaś Lanegan pomógł mu napisać utwór „Something In The Way” z płyty „Nevermind” z 1991 roku. Ten ostatni album okazał się potem bestsellerem. Gdyby Lanegan był podpisany pod utworem zarobiłby niemałe pieniądze. Dlaczego tak się nie stało?
W biografii „Lanegan” Grega Prato mówi o tym Nick Oliveri z Queens Of The Stone Age, czyli zespołu, z którym Lanegan grał przez kilka lat.
Olivieri wspomina:
Mark powiedział mi, że napisał część tekstu z Kurtem na „Nevermind”. Ale Kurt zagrał na płycie „The Widing Sheet” Marka. Zamiast więc płacić stwierdzili: „Hej, napisałem tekst na twoją płytę, ty napisałeś na moją. Jesteśmy kwita. Co będzie to będzie”. Mark nie miał pojęcia, że gdyby dostał tantiemy za „Something In The Way” z „Nevermind” miałby mnóstwo pieniędzy. Pamiętam, że pluł sobie z tego powodu w brodę. „Gdybym tylko dostawał tantiemy za Something In The Way”.
Jak więc widać, wystarczyła dżentelmeńska umowa, by Lanegan stracił zapewne niemały majątek.
Hit dzięki Batmanowi
To tym bardziej bolesne, że wspomniana piosenka zyskała niedawno nowe życie. Znalazła się na ścieżce dźwiękowej nowego filmu o Batmanie – „The Batman”.
Jak donosił blisko rok temu „Billboard”, w ciągu czterech dni od premiery „The Batman” w samych USA utwór został odsłuchany 3,1 miliona razy. To wzrost aż o 734 procent w porównaniu do ostatnich czterech dni przed premierą filmu, kiedy i tak mógł cieszy się dużym zainteresowaniem fanów kina z powodu, że promował obraz we wspomnianym trailerze.