Ponoć Zjednoczona Prawica trzeszczy w posadach. Chodzi o datę wyborów prezydenckich. Wicepremier i zarazem lider Porozumienia Jarosław Gowin chce jej zmiany. Jest to jednak niezgodne z linią partyjną PiS-u.
Jarosław Gowin już wcześniej sygnalizował, że chce zmiany daty wyborów prezydenckich, może nawet na przyszły rok. Na to nie chce zgodzić się Kaczyński. W efekcie ten drugi zaszantażował ponoć – jak sugerują media – wicepremiera, że traci stanowisko, jeśli nie poprze pomysłu PiS-u dot. głosowania korespondencyjnego.
„Jarosław Gowin ogłosił już politykom swojej partii, że nie poprze pomysłu PiS na korespondencyjne wybory, a w związku z tym muszą się spodziewać utraty stanowisk. Jeśli więc prezes PiS nie wycofa się z pomysłu wyborów kopertowych, a Jarosław Kaczyński nie odwoła swojego ultimatum, to większość parlamentarna rozpadnie się, a rząd mniejszościowy PiS-u – nie będzie w stanie rządzić” – twierdzą dziennikarze radia RMF FM.
Upadek rządu?
Jaki będzie tego efekt? Bez senatu (tu większość ma opozycja) i większości w sejmie PiS oraz Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry nie dadzą rady rządzić. I to nawet w przypadku sukcesu wyborczego Andrzeja Dudy.
W takich okolicznościach całkiem realnym scenariuszem jest rozpisanie nowych wyborów parlamentarnych. To fatalna wiadomość dla Polski. Mamy rozpoczynający się kryzys gospodarczy, zaś w tle narasta nam konflikt polityczny w koalicji rządzącej.
Źródło: Onet