Wybuch gazociągu Nord Stream 2 spowodował ładunek umieszczony na zewnątrz rury — przekazał w czwartek szwedzki prokurator Mats Ljungqvist. Bomba mogła zostać podłożona z wykorzystaniem statku.
Kto wysadził Nord Stream?
„Nic nie wskazuje, aby wybuch nastąpił ze środka rury. To była siła z zewnątrz” — podkreślił Ljungqvist.
Sprawę badano od połowy listopada. Badano miejsce wybuchów na dnie Morza Bałtyckiego. Już wtedy sugerowano, że doszło do sabotażu i wysadzenia gazociągu. Śledczy przejęli i badali „obce obiekty”, na których znaleziono ślady materiałów wybuchowych.
Ljungqvist poinformował teraz, że „wydaje nam się, że wiemy, co się wydarzyło na miejscu. (…) Wiemy też, jaki to materiał wybuchowy”.
Lokalne media w Szwecji, powołując się na opinię eksperta Hansa Liwanga ze Szwedzkiej Akademii Obrony, dodały, że ładunek wybuchowy mógł zostać podłożony na dnie przy rurach za pomocą statku. Istnieje też wersja mówiąca o wykorzystaniu łodzi podwodnej, ale ta uchodzi za mniej prawdopodobną.
Powyższe łączy się z innymi informacjami. Miesiąc temu amerykański portal Wired upublicznił analizę danych satelitarnych firmy SpaceKnow. Ta wykazała obecność dwóch dużych statków z wyłączonymi urządzeniami śledzącymi w rejonie rurociągu Nord Stream 2. Te pojawiły się na miejscu kilka dni przed potencjalnym zamachem.
Przypomnijmy, że do uszkodzeń gazociągów Nord Stream 1 i 2 doszło pod koniec września. Operator Nord Stream 1, spółka Nord Stream AG, przyznała miesiąc temu, że znaleziono na morskim dnie dwa kratery o głębokości od 3 do 5 metrów. Te miały powstać w wyniku wybuchu.
Dochodzenie w sprawie wybuchów prowadzi szwedzka prokuratura, ale też władze Danii i Niemiec.