Zwolennicy byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro dokonali w niedzielę szturmu na budynki rządowe, Kongres i pałac prezydencki w stolicy kraju. Doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Aresztowano około 170 osób.
Zwolennicy Jaira Bolsonaro wtargnęli do rządowych budynków 
Tłum zwolenników byłego przywódcy Brazylii Jaira Bolsonaro zgromadził się w niedzielę w stolicy kraju – Brasilii, przedarł przez kordony sił bezpieczeństwa i wtargnął do budynków ministerstw, Kongresu i na parking pałacu prezydenckiego.
Według służb bezpieczeństwa celem ataku stała się również siedziba Sądu Najwyższego. Część osób, które wdarły się do obiektu, dewastowały fotele, a także rozbijały szyby wewnątrz budynku.
Według szacunków lokalnych mediów na miejscu mogło znajdować się około 3 tysiące protestujących. Według niektórych mediów przeprowadzający atak na budynki państwowe to przyjezdni z różnych regionów kraju. Na miejsce dotarli w ramach zorganizowanych grup podróżujących autokarami.
Służbom udało się opanować sytuację dopiero po kilku godzinach. Ostatecznie aresztowano 170 osób. Wśród zatrzymanych dominują radykalni zwolennicy byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro.
Protestujący rządali przywrócenia władzy byłemu prezydentowi?
Jak informuje agencja Associated Press, część protestujących wzywała do interwencji wojskowej w celu przywrócenia władzy skrajnie prawicowemu Bolsonaro. Protestujący sprzeciwiają się wynikowi wyborów z 30 października, w których Luiz Inacio Lula da Silva pokonał Jaira Bolsonaro.
Były prezydent wielokrotnie – bez przedstawiania dowodów – kwestionował wiarygodność krajowego systemu głosowania elektronicznego. 3 listopada Bolsonaro uznał jednak swoją porażkę w wyborach prezydenckich, a także wezwał swych zwolenników do zaniechania masowych blokad na drogach w całym kraju.
Bolsonaro nie popiera szturmu swoich zwolenników
W opublikowanych na Twitterze postach Bolsonaro, odnosząc się do zamieszek w Brasilii, stwierdził, że nie popiera tego rodzaju działań, gdyż są one niewłaściwe w warunkach demokracji.
Konkretnie były prezydent napisał, że: “pokojowe manifestacje, w formie zgodnej z prawem, stanowią część demokracji. Jednak wtargnięcia do budynków publicznych, jakie miały miejsce dzisiaj, a także były praktykowane przez lewicę w 2013 i 2017 roku, wymykają się tej regule”.
Brazylia ma nowego prezydenta
Luiz Inacio Lula da Silva wygrał wybory prezydenckie pod koniec października 2022 roku. Głos w drugiej turze wyborów oddało na niego 50,9% wyborców. Urząd prezydenta objął oficjalnie 1 stycznia 2023 roku.
Reprezentujący lewicową Partię Pracujących Lula oraz ubiegający się o reelekcję konserwatysta Bolsonaro reprezentowali skrajnie odmienne wizję przyszłości Brazylii. Bolsonaro podkreślał w kampanii konserwatywny charakter swojej polityki, sprzeciwiając się aborcji czy legalizacji narkotyków. Chciał też dalszych inwestycji w brazylijskie siły zbrojne oraz wykorzystania zasobów naturalnych Amazonii.
Kampanijnymi priorytetami Luiza Inacio Luli da Silvy były z kolei problemy powolnego wzrostu gospodarczego, nierówności społecznych i pogłębiającego się w Brazylii problemu głodu. Kandydat podkreślał, że jako prezydent zwiększy transfery finansowe i podatki dla najbogatszych, rozszerzy program mieszkań komunalnych, wprowadzi system umorzenia długów oraz wzmocni ochronę lasów Amazonii.
Emigracja Bolsonaro na Florydę
W momencie wybuchu zamieszek prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva przebywał w stanie Sao Paulo. Z kolei ustępujący prezydent Jair Bolsonaro wyjechał na Florydę na 48 godzin przed końcem swojej kadencji.
Część brazylijskich komentatorów twierdzi, że dyskrecja z jaką Bolsonaro zaplanował swój wyjazd z kraju może świadczyć o tym, że ma on obawy, iż po objęciu władzy przez administrację Luli stanie się celem prześladowań ze strony środowiska nowego, lewicowego prezydenta Brazylii.