Budżet bez deficytu przechodzi do sfery marzeń. Idea od początku budziła kontrowersje i do tego wielu ekspertów uważało, że była tak naprawdę sztuczką księgową. Teraz jednak – w wyniku kryzysu gospodarczego – rząd wręcz musi się zadłużyć.
Rząd zwiększy dług publiczny
– Jutro przedstawimy plan, dotyczący zarówno najbliższego tygodnia, jak i zarysujemy nasze propozycje dotyczące kolejnych faz zmiany w obostrzeniach na najbliższych kilka tygodni, mniej więcej do połowy maja – mówił wczoraj premier Morawiecki.
Nie pozostawił jednak złudzeń: zadłużenie wzrośnie.
– Będziemy zwiększać dług publiczny, ponieważ budżet państwa, dług publiczny są głównym mechanizmem stymulowania gospodarki, są głównym impulsem fiskalnym, impulsem finansowym” – twierdził.
Dodajmy, że już wcześniej ogłoszono powstanie tarczy finansowej, która zakłada ok. 100 mld zł subwencji (w tym 60 mld zł środków bezzwrotnych) wsparcia dla ponad 670 tys. przedsiębiorstw. Wcześniej weszła w życie tarcza antykryzysowa o wartości ok. 212 mld zł, natomiast rząd pracuje już nad jej uzupełnieniami.
Los gospodarki po epidemii
Na portalu Comparic opisaliśmy wizje polskiej gospodarki po epidemii koronawirusa. Na nasze pytania odpowiadali: posłanka Mirosława Nykiel (PO), wiceszef Porozumienia Robert Anacki i poseł Przemysław Koperski (Lewica).
– Każda epidemia, pandemia, czy też wojna po jej zakończeniu tworzy szczególne warunki. Jest to oczywiście okupione wysoką ceną, ale niejako zrównuje szanse państw np. w rozwoju, wyścigu gospodarczym, tworzy przestrzeń do głębokich refleksji i umożliwia uporządkowanie państwa na nowo, w wielu obszarach – twierdzi Anacki. – Także można przyjąć, że w tej ogromnej tragedii, która trwa i będzie miała reperkusje na wiele lat, a nawet dekad Polska może nieco skrócić dystans do tych gospodarek , które goniliśmy od lat.
– Jestem przekonana, że europejska gospodarka po pandemii będzie mogła przeżyć rozkwit tylko wtedy, kiedy UE będzie prowadziła wspólna politykę, inwestując ogromne pieniądze na wzór Planu Marshalla – mówiła nam Nykiel. – Pandemia to świetny edukator w zakresie konsekwencji globalizacji. Nawet najwięksi sceptycy muszą przyznać, że pojedyncze państwa o mocno rozwiniętych gospodarkach nie mają szans konkurować skutecznie na globalnym rynku. Wszystko zależeć będzie jednak od tego, jak i jak szybko będą reagować poszczególne rządy państw na kryzys. Nie wolno dopuścić do przerwania łańcuchów dostaw, do masowego bezrobocia, a zatem trzeba już teraz pomagać firmom w sposób jak najbardziej prosty, szybki i nie oszczędzając. Teraz nie ma czasu na zastanawianie się czy budżet jest z gumy czy nie, teraz trzeba ratować nie tylko zdrowie i życie ludzi, ale także gospodarkę. Nie wolno dopuścić do utraty płynności i masowych bankructw firm po to, aby po kryzysie szybko ruszyć z inwestycjami – dodała.
Największym pesymistą okazał się polityk Lewicy.
– Przed nami skokowy wzrost bezrobocia i utrata płynności, zwłaszcza przez małe firmy. Zabiegam o to, by osoby potrzebujące nie zostały pozostawione bez pomocy. Jeśli dzięki wsparciu państwa uda się zachować struktury gospodarcze, które przecież przed pandemią funkcjonowały prawidłowo, będzie można szybko wrócić do pracy. Z kompetentnym rządem, moglibyśmy wyjść z tego kryzysu relatywnie silniejsi na tle innych państw – twierdzi Koperski.
Cały artykuł znajdziecie tutaj.