Czy światowe rynki finansowe zwracają należytą uwagę na ryzyko geopolityczne?
Pomimo niekwestionowanej przewagi wojskowej USA, finansowe konsekwencje terrorystycznego ataku nuklearnego, wojny na Bliskim Wschodzie lub na Tajwanie – lub jeszcze innych zupełnie nieprzewidziany konfliktów – wciąż mogą być ogromne. Globalizacja pod potężnym hegemonem wzmocniła powiązania między gospodarkami narodowymi krajów, ale te zjawiska nie mogą wykluczyć kolejnej wielkiej wojny. Takie powiązania były również silne w przededniu I wojny światowej, co w tamtym momencie zaskoczyło inwestorów.
Rosja jest już objęta licznymi sankcjami od czasu wsparcia separatystów w Donbasie w 2014 roku. Nie oddała Ukrainie Krymu, ani nie pozostawiła Donbasu w spokoju, a groźby nałożenia kolejnych sankcji nie przyniosły spodziewanego efektu odstraszającego. Pomijając fakt, że sankcje z reguły nie działają, a już na pewno nie w terminie istotnym dla napadniętego kraju, administracja Bidena i reszta wolnego świata powtórzyła, że ich wsparcie dla Ukrainy nie wykroczy poza sankcje.
Obecnie pieniądze uciekają z Rosji pomimo niedawnego wprowadzenia kontroli kapitałowej w tym kraju, a inwestycje zagraniczne, które byłyby przeznaczone dla Moskwy, zostaną skierowane gdzie indziej. Kraje, do których napływają pieniądze przekierowane z Rosji, odnotują szybszy wzrost gospodarczy, niż przewidywano przed wybuchem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Kraje takie jak Meksyk i Turcja, które nie nałożyły sankcji, również mogą otrzymać impuls gospodarczy. Te kraje mogłyby skorzystać na zwiększonym handlu i pełnić rolę pośrednika między Rosją, a resztą światowej gospodarki.
Gospodarki niektórych krajów mogłyby skorzystać na tym, że wysoko wykwalifikowani pracownicy z Rosji i Ukrainy opuściliby swoje domy i wyjechali do bardziej sprzyjających miejsc. Opór Stanów Zjednoczonych przed napływem wysoko wykwalifikowanych pracowników nie jest tak duży, jak w przypadku niewykwalifikowanej siły roboczej. Potencjał tzw. drenażu mózgów jest ściśle związany z tym, jak bardzo Rosja oddala się od demokracji.
Niemniej jednak sankcje nałożone na Rosję mają wiele negatywnych skutków dla gospodarki światowej, która prawdopodobnie ucierpi z powodu zmniejszenia eksportu żywności i najważniejszych towarów związanych z rolnictwem. Eksperci twierdzą, że w ostatecznym rozrachunku może to spowodować wzrost cen żywności i utrudnić finansowo działalność gospodarstw rolnych w wielu krajach.
Sankcje prawdopodobnie spowodują nieznaczne obniżenie zysków przedsiębiorstw w USA i Europie, częściowo z powodu rosnących kosztów energii i wycofywania się firm technologicznych z Rosji. W ostatecznym rozrachunku efekt ten zmniejszy nieco wzrost PKB w niektórych gospodarkach. Im bliżej epicentrum, tym będzie gorzej. Również branża turystyczna w niektórych krajach może zostać brutalnie dotknięta, zwłaszcza w niektórych regionach Europy i Afryki Północnej (modne destynacje rosyjskich turystów, oligarchów).
Jednak w publicznej dyskusji wyraźnie brakuje działań wymierzonych w eksport ropy i gazu, który w zeszłym roku stanowił 36% budżetu Rosji. Różne kraje wdrażają różną politykę w zakresie sankcji energetycznych. Jednak jak na razie wezwanie do wprowadzenia ograniczeń lub embarga na rosyjską ropę i gaz, wypowiedziane przez prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zelenskiego, wydaje się być dalekie od możliwości – nietrudno zrozumieć, dlaczego. Zachodnie embarga energetyczne byłyby bolesne dla Putina, ale ich pełne skutki odczułby dopiero po kilku latach. W krótkiej perspektywie – a to właśnie ona liczy się w przypadku inwazji – Europa i reszta świata mają więcej do stracenia.
Podsumowując, wojna oddziałuje na inwestorów w dwóch głównych obszarach. Pierwszy, odnosi się do sankcji uderzających w gospodarki, których partnerem handlowym jest/była Rosja, a przez to spadek wzrostu gospodarczego. Po drugie, na rynku wzrasta awersja do ryzyka, a inwestorzy transferują swój kapitał do bezpieczniejszych aktywów.
Autor: Jowita Olechno, analityk inwestycyjny Prosper Capital Dom Maklerski