Do sieci trafił słynny kontrakt zespołu Led Zeppelin. Dzięki niemu możemy poznać kulisy działania na rynku muzycznym w latach 60. Dokument pokazuje też to, jak dużą kontrolę nad zespołem miał jego założyciel i gitarzysta, Jimmy Page.
Tajny kontrakt Led Zeppelin w końcu znany
Portal „LedZepNews” podał, że ujawniono kontrakt, jaki to 11 listopada 1968 roku podpisał Jimmy Page oraz szef wytwórni Atlantic Ahmet Ertegun. Zgodnie z tymi zapisami zespół Led Zeppelin potem funkcjonował.
Każdy fan rocka wie, że to Page założył Led Zeppelin, był pomysłodawcą całego przedsięwzięcia i miał największy wpływ na jego kierunek artystyczny. Nawet w kontrakcie określono go jako lidera. I to dosłownie, bowiem zgodnie z umową Page mógł zwalniać i zatrudniać każdego muzyka. Innymi słowy, miał taką władzę, że mógł wyrzucić z kapeli wokalistę, basistę i perkusistę, a potem zastąpić go kimś innym.
Mimo powyższego Page nigdy nie wykorzystał swojej władzy. Formuła zespołu sprawdziła się i nie było potrzeby pozbawiania pracy żadnego z jego współpracowników. Ci w praktyce stali się wręcz niezastępowalni, bowiem nawet po śmierci perkusisty Johna Bonhama w 1980 roku Page rozwiązał Led Zeppelin, a nie szukał innego muzyka.
Plant zadecydował
O ironio, o przyszłości zespołu zadecydował w praktyce nie Page, ale wokalista, Robert Plant. W wywiadzie dla „Irish Examiner” powiedział niedawno, że decyzja o zakończeniu działalności była w jego oczach jedyną możliwą.
– Trzeba się rozwijać. Taki krok okazał się słuszny prawdopodobnie dla każdego, a na pewno dla mnie. Wydaje mi się, że Jimmy i John Paul przez chwilę chcieli kontynuować, ale wszyscy się zmieniamy. Trzeba odejść od tego, co tworzyło się w młodości – mam na myśli takie rzeczy, jak „Bron-Yr-Aur” i „Battle Of Evermore” – od pisania w tym stylu, od tych wizji życia w stronę dojrzałości, jakiej nabiera się po drodze – powiedział.
Plant przez lata bywał pytany o możliwy powrót na scenę Led Zeppelin. Jego odpowiedzi sugerują, że to on był głównym hamulcowym tego pomysłu.