Powraca temat tzw. podatku Belki. – Ministerstwo Finansów pracuje nad kwotą wolną dla podatku od zysków kapitałowych – powiedział w RMF FM wiceminister finansów Artur Soboń.
Podatek Belki częściowo zniknie?
Na początku przypomnijmy, co to jest podatek Belki. To podatek, który jest pobierany w przypadku zysków kapitałowych. Od lat budzi pewne kontrowersje. W 2020 r. środowisko inwestorów skupione wokół Trading Jam Sessions apelowało o jego zniesienie. Okazuje się, że teraz marzenie inwestorów może zostać zrealizowane. Przynajmniej częściowo.
– Na pewno nie można się spodziewać zniesienia podatku od zysków kapitałowych, który można powiedzieć jest dzisiaj standardem, natomiast rzeczywiście myślimy nad nim (…) Pracujemy nad rozwiązaniem kwoty wolnej, analogicznej do podatku dochodowego, dla podatku od zysków kapitałowych – powiedział Soboń.
Jak dodał, chodzi głównie o osoby z niewielkimi dochodami – nie wskazał jednak konkretnych kwot.
– Chodzi o tych, którzy mają niewielkie dochody, jakieś lokaty, mają jakieś zyski z tego tytułu. Nad tym rozwiązaniem dziś się zastanawiamy, trudniejsze jest wprowadzenie tego projektu przez operatorów. Terminy będą zależały od tego, jak szybko poszczególne instytucje, które będą za to odpowiadać, będą w stanie przystosować swoje systemy do wdrożenia tego rozwiązania – powiedział.
Przypomnijmy, że na początku października wiceminister finansów zapowiadał, że jego resort pracuje nad zmianami dot. podatku od zysków kapitałowych dla drobnych oszczędzających. Nadal jednak nie poznaliśmy żadnych szczegółów.
Lekarstwo na kryzys?
W dobie wysokiej inflacji – obecnie w Polsce sięgającej ponad 17 proc. – tego typu działaniami mogłyby mieć sens, bowiem nakłoniłyby choćby część osób z oszczędnościami do trzymania pieniędzy np. na koncie (na lokacie) lub przeniesieniu środków na giełdę i zainwestowaniu w akcje. Byłoby to działaniem częściowo choćby niwelującym inflację.
Inna sprawa to to, dlaczego rząd dopiero teraz sięga po takie rozwiązania. Gdyby wprowadził je w 2020 r. – w czasie, gdy wypuszczał na rynek puste pieniądze w ramach tarcz antykryzysowych – mogłoby nie dojść do takiego skoku cen, jaki widzimy od wielu miesięcy w polskich sklepach.
