Trwa kampania wyborcza. Politycy – jak to mają w zwyczaju w tym okresie – obiecują obywatelom, co tylko jest w stanie tych drugich zaciągnąć do urn wyborczych. Nowe pomysły rządu dot. płacy minimalnej wywołały jednak szczególne kontrowersje.
Przypomnijmy, że lider Prawa i Sprawiedliwości (PiS) Jarosław Kaczyński w ostatnich dniach obiecał, że w Polsce płaca minimalna zostanie podwyższona. I to znacznie, bo do 2023 r. ma sięgnąć już 4000 zł. Czy to realne i z jakimi konsekwencjami się wiąże?
Premier o pomyśle Prezesa
Nową obietnicę PiS w rozmowie z Polską Agencją Prasową skomentował premier Mateusz Morawiecki. Obrazowo powiedział, że Polska musi zamknąć rozdział „pt. kraj niskich pensji i taniej siły roboczej”. Temu ma służyć pomysł systematycznego, odgórnego wzrostu płacy minimalnej.
Czy jednak ta wizja ma jakiekolwiek podstawy? Szef rady ministrów uważa, że tak i powołał się na okres transformacji w Czechach, na Słowacji czy na Węgrzech. W tych krajach wypłaty rosły szybciej niż w Polsce. Niskie płace stały się – ponownie w oczach Morawieckiego – „pułapką” polskiej gospodarki. Przywołał to, że w latach 70. i 80. państwa zachodnioeuropejskie ustanawiały pensję minimalną nawet na poziomach 50-60 proc. średniej krajowej. W odczuciu polityka taka strategia ma posłużyć w walce z nierównościami społecznymi, które stanowią problem nie tylko rynku w Polsce, ale też za granicą.
Dodał, że zdaje sobie sprawę z tego, że pomysł wzbudzi kontrowersje wśród przedsiębiorców. Uspokajająco powiedział, że chce m.in. podwyższenia ryczałtu dla małych firm do 2 mln euro i przypomniał, że jego rząd obniżył już stawkę CIT i ZUS dla najmniejszych firm. Podobno liczba kontroli spółek spadła za czasów PiS o 40 proc.
Uczcie się języków obcych!
Na reakcje opozycji nie trzeba było długo czekać. Grzegorz Schetyna, stojący na czele Platformy Obywatelskiej, zauważył, że pomysł jest absurdalny:
„Dziś na konwencji PiS słyszeliśmy, że prezes Jarosław Kaczyński podnosi pensję minimalną; za to wszystko zapłacą przedsiębiorcy, to jest niemożliwe, nierealne i absurdalne.”
Bardziej wnikliwie sprawę opisał Sławomir Mentzen z Konfederacji. Młody polityk zauważa, że już założenia projektu są nierealistyczne:
„Zakładając bardzo optymistyczny scenariusz, że płace będą rosły tak szybko jak w zeszłym roku (ponad 7%), to w 2023 płaca minimalna wyniesie ponad 60% średniego wynagrodzenia. Najwięcej w OECD. Nigdzie tak nie ma. Lewica ze Szwecji, Danii i Francji patrzyłaby na nas z z uznaniem, bo nawet oni tak daleko się nie posunęli.”
Mentzen wskazuje, że wprowadzenie w życie takich zmian do prowadzi do wzrostu kosztów życia, ale też spadku konkurencyjności eksportu. Konieczne staną się też podwyżki dla emerytów, rencistów i pracowników publicznych.
„Polska będzie jedynym krajem na świecie, gdzie płaca minimalna będzie wyższa od kwoty wolnej od podatku!
– dodaje.
Wizja dalszych konsekwencji jest wręcz apokaliptyczna:
„Gwałtowny wzrost wynagrodzeń dla najmniej zarabiających odbije się też na pracownikach zarabiających do tej pory powyżej minimalnej. Ich pracodawcy nie będą mieli pieniędzy na podwyżki dla nich. Dojdzie do spłaszczenia wynagrodzeń. Może się okazać, że nawet 40% pracujących otrzymuje wynagrodzenie minimalne. Co drugi pracownik zarabiał będzie nie więcej niż 20% powyżej płacy minimalnej. Ludzie niezależnie od zawodu i wykształcenia będą zarabiać podobnie.
Zmniejszy się zachęta do uczenia się i podnoszenia kwalifikacji, bo wzrost kompetencji nie będzie prowadził do istotnego wzrostu wynagrodzenia. Zwiększać się będzie szara strefa, co zachęci rząd do likwidacji ryczałtowego ZUS dla przedSiĘbiorców, składki będą zależały od dochodu, co zlikwiduje sens płacenia pod stołem i jeszcze bardziej zwiększy koszty działalności.
Niepracujący dostaną pieniądze, najmniej efektywni dostaną podwyżki. Zapłacą za to ci którzy płacą podatki i ci którzy podwyżek już nie dostaną, bo zabraknie dla nich pieniędzy. Każdy komu się jeszcze chce dostanie po głowie, za to, że się wychyla.”
To wszystko tylko w scenariuszu, w którym nadal w gospodarce będzie dominowała dobra koniunktura. W przeciwnym razie – jak prognozuje Mentzen – czeka nas wręcz recesja.
„Uczcie się młodzi języków, zwiększajcie swoje kompetencje, patrzcie jakie umiejętności są przydatne na całym świecie. Niedługo możecie tego bardzo potrzebować”
– puentuje.