Większość badanych w nowym sondażu twierdzi, że 800+, darmowe leki dla seniorów i dzieci oraz darmowe autostrady pomogą Prawu i Sprawiedliwości wygrać wybory. Badanie wykonał Instytutu Badań Pollster na zlecenie „Super Expressu”.
800+ pomoże PiS wygrać
Podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział, że od 2024 r. 500+ zostanie podniesione do 800 zł. Do tego dojdą bezpłatne leki dla osób powyżej 65. roku życia oraz dzieci i młodzieży do 18. roku życia oraz zniesienie opłat za przejazd dla samochodów osobowych na autostradach państwowych (w przyszłości też na prywatnych).
Czy powyższe pomoże PiS wygrać wybory? Z nowego sondażu przeprowadzonego dla „Super Expressu” wynika, że tak. A przynajmniej takiego zdania jest większość badanych. „Tak” na tak zadane pytanie udzieliło aż 66 proc. ankietowanych (z czego 23 proc. udzieliło odpowiedzi „zdecydowanie tak” i 43 proc. „raczej tak”). 34 proc. jest przeciwnego zdania.
Eksperci są zdania, że 800+ może być game changerem tej prekampanii wyborczej.
– Też się z tym zgadzam. Po pierwsze dlatego, że PiS ma koncepcję podtrzymania państwa opiekuńczego. Po drugie, widać plan na rozwój gospodarczy – przyciągnięcie inwestycji zagranicznych. Widać też pomysł na dostosowanie systemu nauczania do potrzeb gospodarki. To wszystko jest spójną koncepcją na przyszłość – twierdzi politolog Kazimierz Kik.
Badanie zrealizował Instytut Badań Pollster. Przeprowadził je 15 maja na próbie 1083 dorosłych Polaków metodą CAWI.
Inflacja wystrzeli?
800+ może jednak doprowadzić do wystrzału inflacji, która w Polsce pozostaje na wysokim poziomie. Co gorsza, KO nie krytykuje nowego pomysłu PiS, a wręcz przeciwnie: chce, by świadczenie podniesiono od czerwca, na Dzień Dziecka.
Jeden z liderów Lewicy, Adrian Zandberg, powiedział zaś na antenie Radia Zet, że podniesienie 500+ do 800 zł powinno mieć miejsce już dawno temu, bowiem Polacy są stratni przez rosnącą inflację (zapomniał o tym, że takie programy sprawiają tylko, że na rynek trafia jeszcze więcej złotych, co napędzi dalszy wzrost cen).
Jak widać, prekampania wyborcza w Polsce przypomina już licytację na to, kto da więcej i szybciej.