W kolejnym odcinku Kawy z ekspertem kredytowym, Piotr Ochnio – CEO Profesjonalne Finanse prezentuje prawdziwą historię kredytów frankowych. Oto czego się dowiedzieliśmy:
Kawa z ekspertem kredytowym
Kredyty frankowe – o co chodzi?
Kredyty frankowe były dostępne w polskiej rzeczywistości już od lat dziewięćdziesiątych, ale szczyt swojej popularności osiągnęły po 2007 roku. Dlaczego były tak rozchwytywane?
Otóż odsetki w przypadku takich zobowiązań były znacznie niższe niż w przypadku kredytów zaciągniętych w polskiej walucie, co przekładało się na mniejsze oprocentowanie i w efekcie niższą ratę kredytu. Ponadto, kredyty frankowe były nawet dostępne dla osób, które nie posiadały zdolności kredytowej na wzięcie kredytu w polskich złotych.
Wynikało to z dysproporcji pomiędzy polskim wskaźnikiem WIBOR, a wskaźnikiem LIBOR dla franka szwajcarskiego.
Co stało się dalej?
Okazuje się, że kredytobiorców nikt nie informował o ogromnym ryzyku kursu walutowego franka do złotówki. W 2005 roku za 1 franka szwajcarskiego musieliśmy zapłacić około 2.50 PLN. Trzy lata później jego kurs spadł poniżej poziomu 2 złotych.
W efekcie, gdy kredytobiorca potrzebujący 400 tysięcy złotych kredytu na zakup mieszkania, to jego rata kredytu wynosiła 2800 PLN, jeśli brał go w złotówkach. Natomiast, jeśli wybrałby on kredyt we frankach, jego rata wyniosłaby o połowę mniej – dzięki dysproporcji wspomnianych wskaźników, wynikającej z różnic stóp procentowych w Polsce i Szwajcarii.
Klient otrzymywał zatem kredyt we frankach na 400 tysięcy złotych. Pieniądze z kredytu były wirtualnie zamieniane na franki, co oznacza, że przy kursie franka rzędu 2 PLN, klient na swoim koncie widział saldo zadłużenia wynoszące 200 tysięcy CHF. Pieniądze były wypłacane deweloperowi lub sprzedającemu w złotówkach, ale saldo kredytu było liczone we frankach.
Gigantyczny wzrost kursu CHF
Niestety, po kilku latach kurs franka przekroczył poziom 4 złotych. W konsekwencji, jeśli klient przez 6 lat spłacił 20 tysięcy franków, to jego saldo zadłużenia wynosiło wtedy 180 tysięcy CHF. Po przeliczeniu tej kwoty na nowy kurs franka z 2016 roku, do spłaty pozostawało aż ponad 720 tysięcy złotych.
Oznacza to, że klient miał do spłacenia o ponad 320 tysięcy złotych kredytu więcej, niż wynosiła początkowa kwota – a także więcej niż wynosiło jego mieszkanie.
Sprawy frankowe
Następnie kredytobiorcy, którzy zdecydowali się na kredyt we frankach, czuły się oszukane. Kredytobiorcy zarzucali swoim bankom, że podane w umowie zasady były niejasne, a liczne jej zapisy – niezgodne z prawem.
W konsekwencji kredytobiorcy postanowili z tym walczyć. Najpierw zaczęli oni kierować indywidualne sprawy do sądu, a następnie zakładali pozwy zbiorowe przeciw bankom.
Ostatecznie prawdziwą autostradę do wygranej z bankiem otworzyły wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej korzystne dla klientów. Często wyroki polskich sądów oznaczały zwrot wszystkich nienaliczonych kosztów. Mowa tu o setkach tysięcy złotych.
Zapraszam do samodzielnego zapoznania się z całym nagraniem, znajduje się ono poniżej.