Kto z nas nie marzył kiedyś, by być Wilkiem z Wall Street (przynajmniej przed jego ostatecznym upadkiem i odsiadką). Leonardo DiCaprio odegrał rolę Jordana Belforta w niezwykle sugestywny sposób i zapewne zainspirował nią kolejne pokolenie traderów do próby poszukania swojego szczęścia na giełdzie. Podobnie jak wiele lat wcześniej zrobił to Michael Douglas, gdy zagrał Gordona Gekko w kultowym „Wall Street”. My jednak zajmiemy się dziś zawodnikami wagi ciężkiej – inwestorami, którzy przeszli do historii jako prawdziwi czempioni. Jesteśmy pewni, że wielu z nich nie znacie.
John Neff
John Neff prowadził fundusz Vanguard’s Windsor w okresie od 1964 do 1995 roku. Przez te aż 31 lat 22 razy miał lepszą roczną stopę zwrotu niż indeks S&P 500. Jak tego dokonał? Łączył styl inwestowania w wartość z kontraiańskim. Innymi słowy kupował akcje firm nie patrząc na ich „wielkość”. Zwracał uwagę raczej na potencjał samej branży, w której te działały. Szukał zwłaszcza tych z niskim wskaźnikiem C/Z. Lubował się m.in. w kupowaniu akcji z topowej branży zaraz po podaniu przez media złych wiadomości, tak jakby wiedział, że ludzie w panice dokonają wyprzedaży, ale potem szybko będą chcieli odkupić tak łatwo utracone aktywa. Nierzadko swoje ruchy opierał też na bezpośrednich spotkaniach z zarządem danej firmy, którą chciał kupić. Wiedział, że czynnik ludzki potrafi być w biznesie kluczowy.
Osiągnął średnią roczną stopę zwrotu 13,7% w porównaniu do 10,06% dla S&P 500 w tamtym czasie (uwzględniając dywidendy).
John Templeton
Templetona był ponoć „prawdopodobnie najlepszym analitykiem akcji dwudziestego wieku”. Był pionierem zdywersyfikowanych funduszy międzynarodowych. Niejako podobnie jak Neff „polował na okazje”. Również dokonywał wnikliwych researchów i analiz firm (i to z całego globu) i kupował te podmioty, które obecnie były tanie, ale miały wielki potencjał. Najczęściej skupował akcje w okresie skrajnego pesymizmu.
Fundusz Templeton Growth osiągnął w skali 50 lat średnią roczną stopę zwrotu 13,8% podczas gdy indeks S&P 500 miał w tym czasie średnio co rok osiągać 11,1% stopę zwrotu uwzględniając dywidendy.
Thomas Rowe Price, Jr.
Z kolei ten inwestor koncentrował się na wyszukiwaniu akcji wzrostowych. Badał dobrze zarządzane firmy i analizował ich stabilność finansową. Kupował w longterm te, które wykazywały spory potencjał wzrostu zysku i dywidendy. Opierał się ponoć głównie na analizie fundamentalnej.
Przez cztery dekady jego średnia roczna stopa zwrotu wyniosła 15,40%. W tym czasie indeks S&P 500 uwzględniając dywidendy średnio rocznie wykazywał wzrost o 12,40%.
Ralph Wanger
Wanger także – podobnie jak Price – inwestował długoterminowo. I to głównie w małe firmy, które znajdowały się w dobrej kondycji finansowej i były dobrze zarządzane. Dywersyfikował swoje inwestycje. Uważał, że lepiej jest kupić kilka mniejszych firm niż jedną dużą. Zwracał uwagę na silne fundamenty, wysoki poziom obsługi klienta, dobry marketing i cenę rynkową.
Jego Fundusz Acorn zarabiał przez lata średnio rocznie 16,30%. S&P 500 uwzględniając dywidendy w tym czasie wykazywał średnią roczną stopę zwrotu 12,10%.
Benjamin Graham
Graham inwestował zaś w wartość. Inwestował w firmy, których cena była zbliżona lub mniejsza od faktycznej wartości spółki. Także zwracał uwagę na solidne fundamenty, niskie zadłużenie i perspektywy wzrostu. Co ciekawe, był nauczycielem Warrena Buffetta.
Stopa zwrotu jego inwestycji wynosiła ponoć około 20% rocznie przez kilkadziesiąt lat. Nie jest jednak dokładnie znana.
Warren Buffett
Tego pana nie mogło tu zabraknąć. Był uczniem Benjamina Grahama i przejął jego styl gry na giełdzie, ale trochę go ulepszył. Do dziś szuka spółek mających łatwy do zrozumienia model biznesowy z łatwymi do przewidzenia stopami zwrotu. Lubi też osobiści poznawać menedżerów takowych firm. Nie inwestuje w rzeczy, których nie rozumie, czym można tłumaczyć jego słynna niechęć do Bitcoina.
Berkshire Hathaway od 1965 roku uzyskuje średnią stopę zwrotu w wysokości około 22%. Indeks S&P 500 w takim czasie nawet z roczną stopą zwrotu uwzględniającą dywidendy wynosił 11,41%.
Michael Steinhardt
Ten inwestor prowadzi Steinhardt Partners. Gra zgoła inaczej od np. Buffetta. Obserwuje mody na rynku i ogóle trendy makroekonomiczne. Również inwestuje długoterminowo. Co ciekawe, podpowiada, by ufać własnej… intuicji:
„Jest to taki superkomputer w twojej głowie, który pomaga podejmować właściwe decyzje we właściwym czasie.”
Jego fundusz zarabia 24,5% rocznie.
Peter Lynch
Lynch z kolei bardziej przypomina Buffetta. Powtarza powiedzenie: „kupuj to, co znasz”. Nie chodziło mu jednak tylko o sam produkt, ale firmy. Zawsze starał się dokładnie poznawać kadrę spółki, w którą zamierzał zainwestować. Inwestował długoterminowo i nie zwracał uwagi na krótkoterminowe zawirowania na rynkach.
Fundusz Fidelity Magellan, którym zarządzał od 1977 r. aż do 1990 r., osiągnął średnią roczną stopę zwrotu w wysokości 29%.
George Soros
Soros to dla jednych geniusz inwestowania, ale nie wielu też postać mroczna niczym Imperator ze Star Wars. W odróżnieniu od kolegów powyżej był przede wszystkim krótkoterminowym spekulantem. Miał zahaczające o geniusz wyczucie rynku. Jego zdaniem rynki finansowe są odwzorowaniem emocji, a nie logicznego myślenia. Postrzegał je jako miejsca „chaotyczne” i niemal dzikie. Nierzadko cynicznie wykorzystywał instynkt stadny. Zasłynął spekulacją na funcie brytyjskim w 1992 roku. Zarobił wtedy prawie 2 miliardy dolarów inwestując 10 miliardów.
Jego Quantum Fund generował imponującą średnią roczną stopę zwrotu rzędu 30% między 1970 a 2000 rokiem.