Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w grudniu, aż 32 proc. poparcia uzyskałaby w nich KO, a tylko 28 proc. PiS. Przynajmniej to wynika z najnowszego sondażu Kantar Public.
KO wygrałoby wybory
W wyborach chciałoby wziąć udział aż 67 proc. badanych (w tym 30 proc. zdecydowanie tak, a 37 proc. raczej tak). Przeciwnego zdania jest 23 proc. (14 proc. raczej nie, a 9 proc. zdecydowanie nie). 10 proc. jeszcze nie wie, czy odda swój głos w wyborach.
Warto od razu dodać, że tak wysoka deklarowana frekwencja powoduje, że na wyniki badania należy patrzeć z dużą ostrożnością.
Zakładając jednak, że faktycznie frekwencja przy urnach wyborczych byłaby tak duża, wybory wygrałaby największa siła opozycyjna. Na KO chce zagłosować aż 32 proc. To wzrost o 4 pkt proc. w stosunku do listopada. Dopiero na drugim miejscu znalazło się Prawo i Sprawiedliwość z poparciem 28 proc. To spadek o 2 pkt proc. w porównaniu z poprzednim badaniem firmy.
Podium domyka z kolei Lewica z wynikiem 10 proc. badanych (wzrost o 3 pkt proc.). Poza nim stoją politycy z Polski 2050 (wynik 9 proc. – bez zmian) i Konfederacji (5 proc., wzrost o 1 pkt proc.).
Do Sejmu nie dostałoby się PSL, które popiera tylko 2 proc. ankietowanych (spadek o 2 pkt proc.). W parlamencie zabrałoby też Kukiz’15 z 1 proc. poparciem (spadek o 1 pkt proc.), Porozumienia z 1 proc. poparciem (bez zmian) oraz AgroUnii też z 1 proc. poparciem. (wzrost o 1 pkt proc.).
Ponadto spośród osób deklarujących zamiar głosowania 11 proc. badanych nie wie jeszcze, na kogo oddałoby swój głos.
Czy opozycja może przygotowywać się do rządzenia?
Jak już wskazaliśmy, w powyższym badaniu zastanawia bardzo wysoka – jak na polskie warunki – frekwencja. Nie należy więc zakładać, że KO z pewnością wygrałoby wybory.
Tyle że w sondażach widać już pewną tendencję: PiS słabnie, a KO rośnie w siłę. Do wyborów został niecały rok. Jeżeli koalicja rządząca nie powstrzyma tych spadków w sondażach za 12 miesięcy może już siedzieć w opozycyjnych ławach, a KO budować w koalicji z Lewicą i Polską 2050 nowy rząd.
