Filatelistyka to hobby, które w dzisiejszych czasach uchodzi za mało ciekawe i absolutnie przestało być modne. Jednak czy obecnie – w dobie poczty elektronicznej, smartfonów i mediów społecznościowych – znaczki pocztowe mogą okazać się dobrą inwestycją? A może właśnie przez spadek zainteresowania tym inwestycyjnym aktywem kolekcjonerskim, ulokowanie kapitału w nim teraz może stanowić okazję długoterminową o bardzo wysokim potencjale? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w dalszej części tekstu. Zacznijmy jednak od przedstawienia historii znaczków pocztowych:
Inwestowanie w znaczki pocztowe – historia
Geneza znaczków pocztowych sięga 1840 roku. Należy od razu zaznaczyć, że w XIX wieku brytyjski urząd pocztowy przeżywał prawdziwy kryzys związany z niewydolnością systemu opłat za przesyłki. Przed rewolucyjną reformą, wprowadzoną przez młodego brytyjskiego nauczyciela Rowlanda Hilla, opłatę za list ponosił adresat. Problemy urzędu pocztowego wynikały z faktu, iż nader często zdarzała się sytuacja, w której adresat nie odbierał paczki – zarówno z własnego widzimisię, jak i z powodu nieobecności podczas doręczenia. W efekcie wielokrotnie zdarzało się, iż listonosz zostawał bez pieniędzy. Dopiero reforma Hilla wprowadzona końcem 1837 roku naprawiła błędy starego systemu proponując, żeby obowiązek zapłaty za przesyłkę przenieść na nadawcę listu, a w dowód uiszczenia opłaty kopertę znakować małą papierową etykietą.
Pierwszy znaczek pocztowy na świecie
Już w tym momencie warto zatrzymać się i poruszyć kwestię pierwszego znaczka na świecie. Była nim czarna jednopensówka z podobizną królowej Wiktorii, wydana z okazji oficjalnego wprowadzenia reformy. Historia tego egzemplarza pokazuje poziom wiedzy, jaki trzeba posiadać, aby właściwie ulokować środki finansowe w wyroby filatelistyczne. Już wtedy pomyślano o możliwych fałszerstwach oraz postanowiono wyposażyć go w zabezpieczenie w postaci znaku wodnego oraz trudnych do powtórzenia ornamentów.
Wbrew pozorom stempel ten pomimo swojej historycznej wartości nie osiąga zawrotnych cen na rynku wtórnym. Jest to spowodowane ogromnym nakładem – wyniósł on ponad 68 milionów i całkiem sporo egzemplarzy zachowało się do dziś. Wartość tej historycznej pamiątki to kilka tysięcy funtów, w zależności od konkretnej sztuki. Rekordowa cena zapłacona za brytyjską jednopensówkę (wyjątkowy ze względu na błąd w druku) wyniosła 125 tysięcy funtów.
Widzimy więc, że ceny znaczków pocztowych zależne są głównie od dwóch czynników: relacji popytu i podaży oraz cech charakterystycznych konkretnej serii lub sztuki. Oczywiście ilość historycznych stempli jest ograniczona, a w efekcie kształtuje ona odpowiednio cenę w zależności od zainteresowania, należy jednak zwrócić uwagę na wyjątkowe atuty konkretnych znaczków – to właśnie one w największym stopniu wpływają na ich wartość.
Pierwszy znaczek pocztowy w Polsce
Filatelistyka szybko zyskała sobie ogromną rzeszę zwolenników. Był to prosty i zarazem niezwykle efektywny sposób na zniwelowanie problemów brytyjskiego urzędu pocztowego. Wystarczyło kupić mały kartonik za jednego pensa (jeśli waga listu nie przekraczała pół uncji – około 14 gramów), nakleić, i przesyłka była opłacona. Pierwszy polski znaczek został wprowadzony do obiegu w 1860 roku przez Kongresówkę (ówczesną Pocztę Polską). Pierwszy znaczek miał nominał 10 kopiejek i był przeznaczony dla listów o wadze do 1 łuta. Łut to dawna jednostka wagi odpowiadająca w Kongresówce 13,67 grama. Teraz wart jest około 20-30 tysięcy funtów. Cały zbiór polskich znaczków – kopiejek został wylicytowany w 2010 roku na aukcji w londyńskim domu aukcyjnym Warwick & Warwick za ponad milion dolarów.
Moda na filatelistykę
Moda na inwestowanie w znaczki pocztowe, zbieranie ich, oraz szeroko pojętą filatelistykę nastała na dobre już w połowie XIX wieku. Swego czasu było to hobby niewiarygodnie popularne wśród brytyjskiej szlachty oraz bogatych amerykańskich przedsiębiorców. Wśród znanych miłośników filatelistyki znaleźli się choćby brytyjski Król Jerzy V, prezydent USA Franklin D. Roosevelt, Charlie Chaplin, czy Król Egiptu Faruk I. Jednak już w połowie XX wieku filatelistyka przeżyła prawdziwy rozkwit i zainteresowali się nią nawet mniej zasobni obywatele. Niezwykle popularne – również w Polsce – były abonamenty filatelistyczne. Ich posiadacze, w zamian za opłacanie regularnych składek, otrzymywali po egzemplarzu z każdej serii wypuszczanej na rynek.
Najdroższe znaczki pocztowe w historii
Ze względu na mnogość różnych limitowanych edycji wydawanych na specjalne okazje, wartość niektórych znaczków pocztowych szybko urosła do ogromnych sum. Najdroższy stempel zlicytowany w XX wieku to “Treskilling Yellow”. Sprzedany został w 1996 roku za niewyobrażalną kwotę 2,3 miliona dolarów. Jest to jedyny egzemplarz z serii słynnych szwedzkich żółtych znaczków, który przez pomyłkę został wydrukowany na zielono. Najdroższy znaczek w historii nosi z kolei nazwę „British Guiana 1 c Magenta„. Wypuszczony został w 1856 roku, a w 1990 został sprzedany za 935 tysięcy dolarów. Okazał się jednak wyjątkowo intratną inwestycją dla nabywcy. 24 lata później został sprzedany na aukcji w Nowym Jorku za rekordowe 9,5 miliona USD.
Przykładem innej ciekawej transakcji na rynku inwestycji filatelistycznych jest sprzedaż dwóch francuskich znaczków z 1849 roku na aukcji w Genewie za prawie 200 tysięcy dolarów. Chętnych na tę parę unikatów było tylu, że w wyniku licytacji ich cena końcowa przebiła o ponad 100% rzeczywistą wartość wyliczoną przez specjalistów.
Dziś – pomimo spadającej popularności filatelistyki – wielkość grona kolekcjonerów znaczków pocztowych szacowana jest na 50 milionów osób. Co ciekawe, zalicza się do niego Królowa Elżbieta II. Jednak kolekcjonerzy o najcenniejszych zbiorach pochodzą z Rosji oraz Chin.
Jak inwestować w znaczki pocztowe współcześnie?
Dziś tradycyjna poczta towarzyszy nam głównie w oficjalnych kontaktach z urzędami. Jeśli jednak wejdziemy w świat znaczków pocztowych, to może nam ona również pomóc w inwestycjach. Znaczki, tak jak inne przedmioty kolekcjonerskie, potrafią się bowiem sprawdzać jako lokata kapitału. O potencjale inwestycyjnym tego rynku najlepiej świadczyć mogą wyniki indeksu GB30 Rare Stamp Index, przygotowywanego przez brytyjską firmę Stanley Gibbons. W ciągu ostatnich 40 lat indeks ten oferował średnią roczną stopę zwrotu w wysokości 10,5%.
Jak jednak można zarabiać na inwestycji w znaczki? Jest to możliwe, ponieważ podaż kolekcjonerskich egzemplarzy jest ograniczona. Nie możemy dziś przenieść się do XIX wieku i wydrukować dodatkowe egzemplarze najcenniejszych dziś znaczków. Dostępność wielu rzadkich egzemplarzy z czasem dodatkowo się zmniejsza, ponieważ są skupowane do wielkich kolekcji, aby już nigdy nie wrócić na rynek. Dodatkowo, część z nich w wyniku niewłaściwego przechowywania lub zwyczajnych wypadków, ulega uszkodzeniu, przez co tracą na wartości.
Cechy najcenniejszych znaczków pocztowych
Jak już widzimy, sednem inwestowania w znaczki pocztowe jest wiedza na temat tego, jakie stemple powinniśmy nabywać. Znaczek, który rokuje dobrze jako aktywo inwestycyjne, musi:
- Być rzadki (o bardzo ograniczonej podaży na rynku)
- Być w dobrym stanie
- Posiadać certyfikat autentyczności wystawiony przez specjalistę
Co ciekawe, w kręgu obecnie najcenniejszych egzemplarzy, znajduje się wiele znaczków, których powstanie jest wynikiem błędu drukarskiego. Taka geneza danego znaczka sprawia, że po wykryciu błędu seria ta była szybko wycofywana ze sprzedaży, przez co ich liczba emisyjna była bardzo ograniczona, a dodatkowo, z racji pomyłki, znaczki te same w sobie były wyjątkowe. Tak właśnie było w przypadku wcześniej opisywanego znaczka “Treskilling Yellow”. Jego wyjątkowość polega na tym, że inne znaczki z tej serii są zielone, a ten z racji pomyłki drukarza jest żółty.
Analiza cen katalogowych oraz wyników aukcji pokazuje, że spośród znaczków pocztowych wydanych przed 1945 roku nie spadła cena żadnego z nich. Dla znaczków bardzo popularnych i tańszych przyrost wartości jest porównywalny z inwestycją w obligacje skarbowe. W wielu publikacjach zwraca się uwagę na fakt, iż obecnie – ze względu na spadek popytu – wielu kolekcjonerów sprzedaje swoje egzemplarze po cenie niższej od katalogowej o 10 do 30%, zaznaczając jednocześnie, że dotyczy to jedynie wydań masowych, wydrukowanych w setkach tysięcy sztuk. Analiza cen sprzedaży w domach aukcyjnych potwierdza tę tezę.
Za wyborem filatelistyki jako formy inwestycji przemawia jeszcze jeden argument. Zbieranie takich walorów traktowane jest również jako hobby. Ciągłe pogłębianie wiedzy dotyczącej sposobów druku, wydań, błędów drukarskich, oceny autentyczności, czy po prostu poszukiwanie konkretnego trudno dostępnego waloru, sprawia przyjemność i daje dużo satysfakcji. Jak pisał J.W. Goethe: “Kolekcjonerzy to ludzie szczęśliwi”.
Ryzyko
Potencjalny inwestor może obawiać się zakupu drogiego znaczka ze względu na możliwość fałszerstwa. Problem ten mogą rozwiązać atesty i fotoatesty wystawiane przez ekspertów, choćby z Polskiego Związku Filatelistyki. W przypadku tańszych znaczków stosuje się atest, czyli formę pieczątki długości 3-4 milimetrów przybijanej na odwrocie znaczka. Dla walorów rzadszych i droższych stosuje się fotoatest. Dokument ten szczegółowo opisuje walor, zawiera zdjęcie, lokalizację znaczka w arkuszu oraz wszystkie cechy charakterystyczne. Ceny atestów i fotoatestów wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Można również odpłatnie skorzystać z usług eksperta w miejscu dokonywania transakcji zakupu.
Gdzie kupić znaczki kolekcjonerskie?
Gdzie kupić kolekcjonerskie znaczki pocztowe? W zależności od środków przeznaczonych na inwestycje, można indywidualnie kupować znaczki, lub zlecać kupno wyspecjalizowanej firmie filatelistycznej. Pierwsza forma jest powszechna szczególnie wśród inwestorów dysponujących mniejszym kapitałem. W Polsce znajduje się ponad 100 sklepów filatelistycznych, z czego kilkanaście w samej Warszawie. Coraz większą popularnością cieszą się specjalistyczne aukcje internetowe. Jednak ich wadą jest brak możliwości szczegółowego przyjrzenia się znaczkom z bliska, dokonania analizy “na żywo”.
Z drugiej formy inwestowania, czyli zlecania wyspecjalizowanej firmie filatelistycznej nabycia konkretnego znaczka, całej serii, kolekcji, części zbioru, korzystają więksi inwestorzy, dysponujący znacznymi środkami inwestycyjnymi. Często zgromadzenie określonych w zamówieniu walorów jest niezwykle trudne i czasochłonne, co wiąże się z koniecznością ponoszenia dodatkowych kosztów przez zleceniodawcę. Co ciekawe, firmy wyspecjalizowane w handlu znaczkami najciekawszych egzemplarzy nigdy nie skanują, nie fotografują, ani nie publikują ich wizerunku, gdyż przez to znaczek traci na atrakcyjności.