W piątek, 13 marca 2020 roku Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował najnowsze rezultaty inflacji konsumenckiej (CPI). Z raportu tego wynika, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w lutym 2020 r. w porównaniu z lutym 2019 r. aż o 4,7% (przy wzroście cen usług – o 6,4% i towarów – o 4,1%), co jest największym wzrostem od maja 2011 r., kiedy to ceny rosły w tempie 5,0%.
Ceny rosną najszybciej od maja 2011 roku
Oznacza to, że w lutym 2020 r. wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych znajdował się aż o 1,2 p. proc. powyżej górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego określonego przez Radę Polityki Pieniężnej (2,5% +/- 1 p. proc.).
Z najnowszego raportu GUS wynika, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych (#Inflacja #CPI) w lutym 2020 r. w porównaniu z lutym 2019 r. wzrosły aż o 4,7%, co jest największym wzrostem od maja 2011 r., kiedy to ceny rosły w tempie 5,0%. pic.twitter.com/Rwz1vNDcOQ
— Arkadiusz Jóźwiak (@ArekJozwiak) March 13, 2020
Wywóz śmieci podrożał o 50,6%
Spośród wszystkich dóbr i usług wchodzących w skład koszyka wykorzystywanego do obliczenia inflacji największy wzrost cen odnotowano w przypadku:
- mięsa, którego cena wzrosła o 14%, w tym:
- mięsa wieprzowego o 24,9%
- wędlin o 14,1%
- owoców, których ceny wzrosły o 18,7%
- wywozu śmieci, czego ceny wzrosły o 50,6%
- energii elektrycznej, której ceny wzrosły o 13,2%
Zastój w gospodarce ograniczy inflację
Chwilę przed raportem GUS, Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) poinformowało, także że Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2020 r. obniżył się o 0,1 punktu.
Warto jednak zaznaczyć, że choć zmiana w stosunku do poprzedniego miesiąca była niewielka, to jednak większość składowych wskaźnika, zwłaszcza tych, które odnoszą się do polskiej gospodarki, nie uwzględniała jeszcze wpływu epidemii koronawirusa na kierunek i skalę zmian czynników decydujących o przyszłej inflacji.
– Coraz bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, że w pierwszej fazie trwania epidemii nastąpi ograniczenie inflacji. Ceny na światowych rynkach, wskutek ograniczenia popytu na towary i usługi oraz zagrożenie recesją będą prawdopodobnie rosły zdecydowanie wolniej lub nawet spadały. Podobny mechanizm dominować będzie na krajowym rynku. Jednak w miarę ograniczania skali zachorowań i powrotu społeczeństw do normalnego życia, odłożony z powodu kwarantanny popyt odradzać się będzie szybciej niż podaż. Przedsiębiorcy będą potrzebowali czasu na uruchomienie dostaw niezbędnych do produkcji, część z nich zapewne zechce odbić sobie poniesione straty ustalając wyższe ceny. Ten okresowy brak równowagi, może przyczynić się do nasilenia tendencji inflacyjnych – czytamy w raporcie.
Konsumenci obawiają się hiperinflacji
BIEC zwraca także uwagę, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy znacząco zwiększył się odsetek konsumentów spodziewających się szybszego niż dotychczas wzrostu cen. Ponad połowa ankietowanych konsumentów uważa, że ceny w najbliższym czasie będą rosły szybciej lub co najmniej tak szybko jak dotychczas.
– Istotnym czynnikiem działającym w kierunku wyższej inflacji pozostaje wzrost kosztów prowadzonej działalności gospodarczej, w tym rosnące od co najmniej dwóch lat koszty pracownicze, na co wskazuje blisko 65% badanych przedsiębiorców. W ostatnich miesiącach firmy sektora produkcyjnego odczuwają również istotny wzrost kosztów utrzymania parku maszynowego. Odsetek wykorzystania mocy produkcyjnych pozostaje na wysokim, około 80-cio procentowym poziomie, co przy zapaści inwestycyjnej sektora prywatnego powoduje zwiększone koszty ich eksploatacji, napraw i konserwacji – czytamy.