„Jesteśmy wszyscy bardzo pandemią zmęczeni, dlatego staramy się wprowadzać ograniczenia, które nie wywołują dodatkowych silnych emocji, a jednocześnie umożliwiają zarządzanie sytuacją i ograniczanie zasięgu pandemii” – powiedział w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” wicepremier Piotr Gliński.
Gliński mówi o obostrzeniach
Zapytany z kolei, dlaczego obowiązek szczepień dla pracowników ochrony zdrowia, służb mundurowych i nauczycieli zostanie wprowadzony dopiero 1 marca, tłumaczył, że temu, by zaapelować do tych osób, które pracują w w/w zawodach, „aby wzięły pod uwagę tę konieczność i zaszczepiły się dobrowolnie, jeśli do tej pory tego nie uczyniły”.
Wszedł też na temat ruchów antyszczepionkowych. Według wicepremiera nasz kraj „nie jest jakąś antyszczepionkową wyspą”. „Wszędzie mamy do czynienia ze sceptykami” – dodał. Ostrzegł więc, że wprowadzenie w tej chwili decyzji o powszechnym obowiązku czy nawet przymusie szczepień „mogłoby wywołać bardzo silne reakcje społeczne”. Jak uznał, rząd wie, że nie ma potrzeby takiego podgrzewania emocji.
Gliński częściowo uspokajał też i mówił, że polskie statystyki dot. pandemii obejmują zgony wszystkich pacjentów, którzy zmarli, będąc zarażeni COVID, „nawet tych, którzy chorowali terminalnie, na wiele innych poważnych chorób współistniejących”.
„Pewne ograniczenia, które jednocześnie nie odbierają decyzyjności i wolności, muszą być wprowadzane. W tym te zachęcające do szczepień i wskazujące na limity, które obejmują tylko niezaszczepionych” – dodał.
Pytany o osoby niezaszczepione przyznał, że jest ich „bardzo dużo”. „Z badań wynika, że szczepić nie chce się ok. 20-25 proc. Polaków” – powiedział. „Warto jasno powiedzieć: my wiemy, że nastroje antyszczepionkowe są podsycane i obecne na świecie od kilkudziesięciu lat” – powiedział „Dziennikowi Polskiemu”. „Chodzi o działania agenturalne i softpower państw o aspiracjach imperialnych” – straszył.
