Donald Tusk, lider KO, ma apel do swoich zwolenników: mają pilnowali uczciwości najbliższych wyborów! Jak twierdzi, że mogą zostać sfałszowane.
Tusk obawia się o wybory
We wpisie na Twitterze Tusk napisał, że wierzy w zwycięstwo opozycji w kolejnych wyborach do Sejmu. Tyle że nie ukrywa, że obawia się fałszerstw.
„Do wyborów został dokładnie rok. To od nas wszystkich zależy, na ile będą wolne i uczciwe. I czy je wygramy. A ja głęboko w nasze zwycięstwo wierzę” – napisał Tusk.
Do wyborów został dokładnie rok. To od nas wszystkich zależy, na ile będą wolne i uczciwe. I czy je wygramy. A ja głęboko w nasze zwycięstwo wierzę.
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 13, 2022
Jak ocenić tego typu grę opozycji? Jest dość… cyniczna. Potencjalna klęska KO – a ta jest nadal realna – pozwoli bowiem zrzucić wszystko na karb nieuczciwości władz.
To zresztą nie pierwszy raz, gdy opozycja próbuje w ten sposób tłumaczyć swoje porażki. Niedawno Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że gdyby wybory prezydenckie w 2020 roku „były uczciwe”, to wygrałby Rafał Trzaskowski.
Już wcześniej także Tusk sugerował, że trzeba będzie pilnować jakości wyborów w 2023 r. W sierpniu tego roku podczas jednego ze spotkań z wyborcami stwierdził, że gdyby wybory prezydenckie w Polsce w 2020 roku „były uczciwe w sensie prawnym, to prezydentem zostałby Rafał Trzaskowski”.
Z kolei była kandydatka na prezydenta PO, Małgorzata Kidawa-Błońska, w przeszłości przekazała zaś, że PiS jest gotowe sfałszować wyniki wyborów. Dopytywana przez dziennikarza o to, czy jest możliwe, by „PiS dosypał głosów do urn”, odparła twierdząco. – Tak. Lub podanie innych wyników. Ta władza mnie nie zaskoczy – mówiła. Dodała, że „pazerność PiS-u jest coraz większa”. – Dlaczego obywatele nie mogą kontrolować wyborów? – pytała.
Kto wygra wybory?
Dziś wiele sugeruje to, że to PiS wygra kolejne wybory do Sejmu. Może mieć jednak problem z utrzymaniem władzy, bowiem wynik na poziomie ok. 30-35 proc. to za mało, by samodzielnie rządzić krajem. To szansa dla opozycji, która będzie wtedy mogła zbudować szeroką koalicję: KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy. Taki sojusz byłby w stanie odsunąć PiS od władzy i sformułować własny rząd.
