Donald Trump chce ponownie walczyć o prezydenturę. Czy ma jednak szasnę?
Trump znów powalczy o Biały Dom
Dokumenty związane z kandydaturą Trumpa zostały już złożone w Federalnym Komitecie Wyborczym — informuje CNN.
To, że znów powalczy o prezydenturę, Trump potwierdził też w przemówieniu wygłoszonym na Florydzie. W jego trakcie zachwalał lata swojej prezydentury. Dodał, że „dwa lata temu, kiedy opuszczałem urząd, Stany Zjednoczone były gotowe do wejścia w swój złoty wiek”.
— Żeby uczynić Amerykę ponownie wielką i wspaniałą ogłaszam dzisiaj moją kandydaturę na prezydenta. Pokonamy radykalnie lewicowych Demokratów, którzy chcą zniszczyć nasz kraj od środka — brzmiał.
Przypomnijmy, że Donald Trump był prezydentem USA od 2016 do 2020 r. W listopadzie 2020 r. przegrał walkę o reelekcję z Joem Bidenem. W efekcie klęski podważał wynik wyborów. Twierdził, że doszło do oszustw przy liczeniu głosów. 6 stycznia 2021 r. tłum jego zwolenników wszedł do budynku amerykańskiego Kongresu i tak chciał zablokować procedurę uznania wyników wyborów.
Czy Trump ma szansę?
Czy Trump ma jednak szansę na to, by znów powalczyć o wygraną w wyborach prezydenckich?
Wiele wskazuje na to, że Republikanie postawią jednaka na Rona DeSantisa, który uchodzi za wybieralną wersję Trumpa.
Ron DeSantis to amerykański polityk, prawnik i wojskowy, w latach 2013–2018 członek Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, od 2019 roku gubernator Florydy.
Sam Trump straszy jednak, że ma „haki” na swojego głównego rywala, których nie zawaha się użyć, jeśli ten stanie mu na drodze.
Problemem Trumpa jest właśnie radykalizm. Jak pokazały wyniki ostatnich wyborów do Kongresu w USA, Amerykanie szukają obecnie raczej centrowych, spokojnych polityków, a nie osób pokroju byłego prezydenta. Może i dałby radę pokonać Joe Bidena, ale analitycy twierdzą, że ten nie będzie już kandydował na prezydenta za dwa lata.
Wybory do Kongresu pokazały też, że przez USA nie przelała się tzw. czerwona fala. Oznacza to, że Republikanie nie odnieśli w dniu elekcji takiego sukcesu, na jaki teoretycznie mogli liczyć. Eksperci podkreślali, że wynik Partii Republikańskiej można wręcz uznać za porażkę tego ugrupowania.
