„Super Expressu” postanowił sprawdzić, czy wyborcy chcą wspólnej listy opozycji. Jakie wyniki otrzymano?
Wspólna lista
58 proc. ankietowanych we wspomnianym badaniu opowiedziało się za jedną listą opozycji. Mówimy o liście Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Lewicy, PSL, Porozumienia i Polski 2050.
Co jednak ważne, wspólnej listy nie chce 42 proc. ankietowanych.
– Generalnie pokazuje to, że większość w ogóle postrzega Polską politykę w kategoriach bipolarnych, że to starcie wprost obozu liberalnego z obozem konserwatywnym – skomentował wyniki badania na łamach „Super Expressu” prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW. – Wśród tych, którzy nie są mocno zdeklarowani w swoich preferencjach politycznych, którzy się wahają, też może przeważać orientacja na wspólną listę – dodał.
Jego zdaniem osoby, które nie chcą wspólnej listy, to zwolennicy PiS.
Sondaż przeprowadził Instytut Badań Pollster w dniach 25-27 listopada na próbie 1057 osób.
Wspólnej listy chce głównie PO
Przypomnijmy, że wspólnej listy chce jednak głównie PO. W listopadzie Rada Krajowa partii przyjęła nawet uchwałę, za pomocą której apeluje do innych ugrupować o współpracę i budowę wspólnego bloku.
Liderzy innych partii nie są jednak przekonani do tej idei. Zapewne boją się o to, że PO niejako je wchłonie (tak samo jak PiS podporządkowuje sobie swoich koalicjantów).
Przeciwnikiem jednej listy opozycji jest Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL czy szef Polski 2050 – Szymon Hołownia.
Stojący na czele Lewicy Włodzimierz Czarzasty w rozmowie z PAP powiedział że „osobiście jest zwolennikiem jednej listy”. – Lewica zdecydowała, że pójdzie razem, ale dopuszczamy możliwość koalicji – dodał.
Mrzonka Tuska?
Wiele więc wskazuje na to, że plan Tuska, by podporządkować sobie cała opozycję (tym w istocie byłaby jedna, wspólna lista), nie uda się zrealizować.
Pozostałe mniejsze partie – PSL, Polska 2050 czy Lewica – wiedzą, że wspólna lista to niejako wchłonięcie przez PO. Tak szerokiej współpracy mogą nie chcieć też partyjne „doły”, obawiając się, że lepsze miejsca na listach trafią do ludzi z PO, a nie do nich, co niejako przekreśla ich szanse na dostanie się do Sejmu.