Ostatnie miesiące są niezwykle burzliwe na rynku ropy naftowej i gazu ziemnego. Najpierw, pod koniec ubiegłego roku mieliśmy do czynienia z kryzysem energetycznym, przez co ceny gazu i węgla na światowym rynku szokująco wystrzeliły w górę, co niestety dotkliwie odbiło się na naszych portfelach. Oprócz tego już od wielu miesięcy mieliśmy do czynienia z hossą na rynku ropy naftowej, przez co ceny paliw rosły – aż do momentu wprowadzenia rządowych tarcz antyinflacyjnych.
W minionym tygodniu problemy powróciły ze zdwojoną siłą. Zbrodnicza inwazja Rosji na Ukrainę doprowadziła do tego, że kurs ropy naftowej jest dziś najwyższy od sierpnia 2013 roku. W efekcie cena litra benzyny na większości stacji przekracza 6,50 PLN. A ceny gazu również rosną. Podwyżka cen surowców wynika oczywiście z obaw inwestorów, że z powodu wojny na Ukrainie, za którą przecież odpowiada Rosja, dostawy tych surowców zostaną zakłócone i może zacząć ich brakować – choćby w niektórych krajach Unii Europejskiej.
Czy zatem bieżące problemy z ropą naftową i gazem ziemnym, a także rosnące ceny paliw spowodują, że więcej osób zdecyduje się na zakup samochodu elektrycznego? A może atak Rosji na Ukrainę zupełnie inaczej wpłynie na elektromobilność? Te wątpliwości postaramy się rozwiać w dalszej części tekstu. Zacznijmy jednak od zaprezentowania obecnej sytuacji na rynku aut elektrycznych w Polsce.
Jak dziś wygląda rynek elektromobilności w Polsce? ![tankowanie auta elektrycznego](data:image/svg+xml;base64,PHN2ZyB4bWxucz0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMjAwMC9zdmciIHdpZHRoPSIzMDAiIGhlaWdodD0iMjAwIiB2aWV3Qm94PSIwIDAgMzAwIDIwMCI+PHJlY3Qgd2lkdGg9IjEwMCUiIGhlaWdodD0iMTAwJSIgZmlsbD0iIzQxNWU4NiIvPjwvc3ZnPg==)
Na koniec grudnia 2021 roku w Polsce było zarejestrowanych łącznie 38 001 osobowych pojazdów oraz 1657 użytkowych samochodów z napędem elektrycznym. W ubiegłym roku ich liczba zwiększyła się o 20 253 sztuki, co oznacza, że było ich o 93% więcej tego typu pojazdów niż w analogicznym okresie 2020 roku. Tak wyraźny wzrost pojawił się pomimo trudnej sytuacji związanej z pandemią COVID-19, kryzysem energetycznym oraz szalejącą inflacją, która przecież odbiła się również na cenach energii elektrycznej.
Czy jednak teraz, ze względu na problemy z ropą naftową i gazem ziemnym, dynamika wzrostu rynku samochodów elektrycznych – zarówno w Polsce jak i na całym świecie – jeszcze bardziej się zwiększy? Czy ten sektor zacznie się rozwijać jeszcze intensywniej?
Wojna na Ukrainie a przemysł motoryzacyjny
Prognozy na najbliższe miesiące
Według szacunków analityków z powodu wojny na Ukrainie globalna sprzedaż samochodów w 2022 roku zmniejszy się o około 400 tysięcy sztuk. A jak wiadomo, przemysł motoryzacyjny jeszcze tak naprawdę nie poradził sobie ze skutkami pandemii i spowodowanego nią braku półprzewodników niezbędnych do funkcjonowania dzisiejszych samochodów.
Giganci rynku paliwowego i motoryzacyjnego opuszczają Rosję
Ponadto, w związku ze zbrodniczym atakiem Rosji na Ukrainę wiele koncernów paliwowych ogłosiło zerwanie kontaktów handlowych z rosyjskimi partnerami. Dla przykładu BP wycofało blisko 20% udziałów z należącego do rosyjskiego skarbu państwa Rosnieftu. W zarządzie firmy zasiadało także dwóch reprezentantów spółki, którzy po agresji złożyli rezygnację.
Podobny ruch dotyczy firmy Shell. Brytyjsko-holenderski koncern petrochemiczny ogłosił, że w efekcie napaści Rosji na Ukrainę wycofuje się ze wszystkich przedsięwzięć z rosyjskim koncernem energetycznym Gazprom i innych inwestycji prowadzonych na terenie Rosji.
Mało tego, wiele koncernów motoryzacyjnych – w tym BMW czy Volvo, także zamknęło swoje fabryki w Rosji i zawiesiło produkcję aut w tym kraju. Z kolei japoński dostawca części samochodowych – Sumitomo Electric Industries, zajmujący się wytwarzaniem wiązek elektrycznych i zatrudniający na Ukrainie 6 tysięcy osób, nie miał wyboru i musiał zawiesić swoją działalność w państwie, w którym toczy się wojna.
Ceny ropy i gazu wciąż rosną ![Petrodolary wysypują się z beczki z ropą](data:image/svg+xml;base64,PHN2ZyB4bWxucz0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMjAwMC9zdmciIHdpZHRoPSIzMDAiIGhlaWdodD0iMjMxIiB2aWV3Qm94PSIwIDAgMzAwIDIzMSI+PHJlY3Qgd2lkdGg9IjEwMCUiIGhlaWdodD0iMTAwJSIgZmlsbD0iIzQxNWU4NiIvPjwvc3ZnPg==)
A przecież ceny ropy naftowej i gazu ziemnego cały czas rosną. I z całą pewnością nakładanie kolejnych sankcji na Rosję jeszcze bardziej wywinduje ich ceny, co będzie doskonale widoczne na naszych stacjach benzynowych. Z powyższego wynika jeden wniosek – problemy z surowcami eksportowanymi z Rosji, a także zawieszenie produkcji aut spalinowych w tych krajach powinny być silnym impulsem dla konsumentów do “przerzucenia się” na samochody elektryczne.
Niestety, dla elektromobilności wojna na Ukrainie i sankcje nakładane na Rosję także stanowią poważny problem, który odbije się na kondycji tego rynku. O jakich przeszkodach tutaj mowa?
Rynek elektromobilności a wojna na Ukrainie
Po pierwsze, sytuacja na światowym rynku motoryzacyjnym nie poradziła sobie jeszcze ze skutkami pandemii koronawirusa. Wciąż trwają bowiem kłopoty związane z łańcuchem dostaw. W praktyce nowe auta albo docierają do klientów w zubożonych technicznie wersjach ze względu na brak półprzewodników, albo nawet nabywcy czekają na zamówione pojazdy miesiącami. Teraz jeszcze sytuacja znacząco się pogorszy. Nie ma żadnych wątpliwości, że wojna na Ukrainie wyraźnie wpłynie na linie zaopatrzenia, produkcję i siłę roboczą na światowym rynku motoryzacyjnym.
Ukraina i Rosja największymi eksporterami neonu
Po pierwsze, mało kto wie, że Ukraina – choć nie produkuje półprzewodników, a najważniejsze centra produkcji układów scalonych są rozmieszczone daleko od jej granic – jest krajem, który odpowiada za 70% światowych dostaw neonu. A ten gaz ma kluczowe znaczenie przy produkcji chipów. Wysoce oczyszczony neon, którego większość światowej produkcji dostarczała Ukraina, jest wykorzystywany do wytrawiania wafli krzemowych, stanowiących niezbędny komponent, niejako podstawę absolutnie każdego układu scalonego jaki istnieje. Co gorsza, ten gaz techniczny produkuje i eksportuje także Rosja.
Mamy zatem sytuację następującą: 90% neonu wykorzystywanego przez Stany Zjednoczone w procesach wytwórczych chipów pochodzi z Ukrainy i Rosji. Wojna na Ukrainie rzecz jasna wpływa na ukraiński łańcuch dostaw, sankcje skutkują przerwaniem dostaw z Rosji. A, jak doskonale wiadomo, absolutnie każdy samochód elektryczny nie będzie jeździć bez akumulatorów. Te natomiast muszą być sterowane przez specjalistyczne oprogramowanie i układy sterujące zarządzaniem energią.
Coraz bardziej brakuje półprzewodników do aut elektrycznych ![Kilku biznesmenów sięga po 1 chip](data:image/svg+xml;base64,PHN2ZyB4bWxucz0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMjAwMC9zdmciIHdpZHRoPSIzMDAiIGhlaWdodD0iMjAzIiB2aWV3Qm94PSIwIDAgMzAwIDIwMyI+PHJlY3Qgd2lkdGg9IjEwMCUiIGhlaWdodD0iMTAwJSIgZmlsbD0iIzQxNWU4NiIvPjwvc3ZnPg==)
Półprzewodniki, których brakuje teraz na globalnym rynku, co powoduje opóźnienia w dostawach, są więc niezbędne. Z tego powodu, aut elektrycznych będzie na rynku po prostu brakować, a ze względu na to jak wiele chipów one wykorzystują, oczekiwanie na te pojazdy trwa jeszcze dłużej niż ma to miejsce w przypadku klasycznych samochodów spalinowych.
Czy zatem w obecnej sytuacji każdy będzie decydował się na auto elektryczne?
Podsumowując, wzrost zainteresowania i popytu na auta elektrycznego przy problemach z ropą naftową i gazem ziemnym, a także – co oczywiste – coraz wyższymi cenami paliw, wydaje się być czymś naturalnym i można śmiało zakładać, że do tego dojdzie. Jednakże, czy przełoży się to na realne działanie i tempo zastępowania pojazdów spalinowych autami elektrycznymi przez obywateli gwałtownie przyspieszy?
Niestety, nie wydaje się to zbyt prawdopodobne, ze względu na problemy z łańcuchami dostaw. Nowych aut elektrycznych może po prostu zacząć brakować dla chętnych i na dostarczenie wymarzonego samochodu będzie trzeba prawdopodobnie czekać miesiącami.