Czy do letnich prac sezonowych będzie brakować chętnych?

654
Prace sezonowe w Polsce 2021

Na miesiąc przed rozpoczęciem wakacji niespodziewanie brakuje chętnych do pracy sezonowej. Na największe niedobory narzeka rolnictwo i branża gastronomiczna. Wbrew oczekiwaniom luki nie wypełniają uchodźcy z Ukrainy. W efekcie zdesperowani pracodawcy coraz śmielej podnoszą stawki, co z całą pewnością odbije się na cenach żywności i usług gastronomicznych.

Liczba ofert prac sezonowych znacznie wyższa niż przed rokiem Kelner obsługujący przyjęcie

Z danych serwisu OLX wynika, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy zamieszczono ponad 53 tysiące ofert dla sezonowych i dorywczych pracowników – o 16% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, gdy z powodu pandemicznych obostrzeń sezonowe rekrutacje opóźniały się.

Najwięcej ofert – 19,3%, dotyczy gastronomii. Na dalszych miejscach znalazły się takie stanowiska jak: kasjer/pracownik sklepu (7,7%), marketing i PR (7%), rolnictwo i ogrodnictwo (5,7%) sprzątanie (5,5%) czy sprzedaż (5,3%).

Gastronomia ma poważny problem

Przedstawiciele gastronomii nie kryją, że mają poważne kłopoty ze znalezieniem pracowników. Pomimo podnoszenia stawek do rekordowych poziomów w tej branży – nawet 25 złotych netto za godzinę, chętnych i tak zdecydowanie brakuje. Firmy wypełniają część wakatów uchodźcami z Ukrainy, ale barierą, która to ogranicza, jest brak znajomości polskiego.

Ogromne kłopoty plantatorów

Duże polskie plantacje – zwłaszcza szparagów i truskawek w poprzednich latach opierały się na pracownikach sezonowych z zagranicy. Dotychczas były to przeważnie osoby z Ukrainy. Wydawać by się więc mogło, że i teraz nie będzie problemu z wypełnieniem tych wakatów przez Ukraińców w naszym kraju, zwłaszcza, że w związku z wojną przybyło ich w tym roku do naszego kraju znacznie więcej niż w ostatnich latach.

Okazuje się jednak, że wyjątkowo niewielu z nich zdecydowało się pracować w rolnictwie, czy sadownictwie. Uchodźcy, którzy znaleźli mieszkanie w mieście, po prostu szukają pracy w swoim otoczeniu. W efekcie plantatorzy już dziś oferują nawet 23 złote za godzinę pracy. Takie stawki jednak i tak nie kuszą na tyle, by pracownicy dobijali się do pracodawców.

Z tego powodu plantacje szparagów zaczynają być likwidowane, a dojrzałe truskawki zwyczajnie gniją na polach, gdyż nie ma kto ich zebrać.

W sklepach będzie coraz drożej Kobieta pracująca na zbiorach truskawek w ramach pracy sezonowej

Niestety z powyższego można wysnuć tylko jeden smutny wniosek – brak rąk do pracy wymusza wzrost kosztów robocizny (stawek godzinowych dla pracowników sezonowych), co przełoży się na wzrost cen płodów rolnych i podwyższy inflację. W sklepach zobaczymy więc coraz wyższe ceny polskich owoców i warzyw.

Warto również zauważyć, że uprawa polskich truskawek już przestaje być opłacalna. Susza powoduje bowiem, że polski owoc jest drogi, a truskawki importowane z zagranicy – na ogół jeszcze zrywane w Serbii, Grecji czy Turcji, gdy są zielone i dojrzewające w transporcie – są mniej smaczne, ale kosztują o połowę taniej. Dlatego rolnicy muszą obniżać ceny, przez co często mają nawet problemy z pokryciem kosztów produkcji. Teraz, przez brak rąk do pracy, ich sytuacja zaczyna być jeszcze bardziej dramatyczna.

ai
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments