Politycy na całym świecie zastanawiają się, jak walczyć z koronakryzysem. Przykładowo Stany Zjednoczone zaoferowały swoim obywatelom czeki po 1200 USD dla każdego dorosłego Amerykanina i 500 USD na każde dziecko. Nasi południowi sąsiedzi podeszli do tematu zupełnie inaczej.
Tniemy podatek dochodowy!
Władze Czech postanowiły wykorzystać kryzys nie na rozwój swojej polityki socjalnej, ale liberalnej. W wyniku nowej reformy systemy podatkowego niższa stawka podatku dochodowego u naszych południowych sąsiadów spadnie z ponad 20 proc. do 15 proc.
– To nasze helicopter money – mówi pół-żartem, pół-serio premier Andrej Babisz, nawiązując do polityki, jaką wiosną zaczęły prowadzić USA.
Co prawda opozycja odpowiada oskarżeniami o populizm, a prezes banku centralnego ostrzega przed powstaniem dziury budżetowej, ale pomysł Babisza wydaje się właściwszy, niż dodruk waluty, co stosują dziś klasy polityczne w sporej części krajów.
Po 12 latach Czechy kończą z opodatkowaniem wynagrodzenia brutto-brutto, czyli pensji brutto powiększonej o składki na ubezpieczenia społeczne naliczane po stronie pracodawcy. Dotąd od tej kwoty uiszczano podatek dochodowy w wysokości 15 proc., a od części wynagrodzenia przekraczającej 4-krotność średniej pensji (czyli w praktyce 139 340 koron, co równa się ok. 23,6 tys. zł miesięcznie) pobierano dodatkową „daninę solidarnościową” rzędu aż 7 proc.
W wyniku zmian w systemie od początku przyszłego roku PIT będzie wyliczany na podstawie wynagrodzenia brutto. Jaki da to efekt? Niższa stawka spadnie z 20,1 proc. do 15 proc. Osoba zarabiająca na rękę 30 tys. koron miesięcznie (ok. 5 tys. zł) zyska ponad 1500 koron, czyli ok. 250 zł. „Danina solidarnościowa” znika i zastąpi ją druga stawka podatkowa wynosząca 23 proc.
Oczywiście ustawa musi jeszcze przejść przez senat oraz prezydenta.
Spadek dochodów państwa
Minister finansów szacuje, że reforma sprawi jednak, że dojdzie do spadku dochodów państwa i to o aż 80 mld koron (ok. 14 mld zł). Z drugiej strony urzędnicy spodziewają, że obniżka pozytywnie wpłynie na konsumpcję, więc i wpływy budżetowe z tego tytułu będą wyższe.
– Chcę po prostu, by ludzie nie musieli się martwić o swoje dochody i mogli wydawać – powiedział Bloombergowi Babisz.
Z kolei minister finansów Alena Schillerova twierdzi, że reforma to „największe cięcie podatków” w najnowszej historii Czech i dodaje, że z obniżki danin publicznych skorzysta 4,5 mln ludzi