Kryzys na rynku gazu ma kolejną odsłonę: tym razem uderzył w branżę spożywczą. Zatrzymanie pracy zakładów należących do Grupy Azoty oraz Anwilu przyniosło w efekcie brak dwutlenku węgla i suchego lodu, niezbędnych dla producentów piwa, napojów, mięs, mleka oraz serów.
To gigantyczny problem dla branży spożywczej, gdyż stanowi on zagrożenie dla ciągłości produkcji.
Wstrzymanie produkcji CO2 i suchego lodu 
Jeden z głównych dostawców w Polsce poinformował swoich klientów z branży spożywczej o nagłym wstrzymaniu produkcji w obu zakładach wytwarzających suchy lód i ciekły dwutlenek węgla. Powołał się na siłę wyższą. Niestety produkcji nie można przenieść, ani uzupełnić zapasów cysternami – dostawy surowego dwutlenku węgla płyną rurociągiem.
Jednoczesne zatrzymanie produkcji nawozów azotowych – czyli zarazem dostaw surowego dwutlenku węgla przez branżowych gigantów: Grupę Azoty i Anwil – spowoduje, iż na rynku polskim i europejskim wystąpi niedobór obu finalnych produktów – ciekłego CO2 i suchego lodu. Tym samym niemożliwe będzie zrekompensowanie braków zakupami gotowych produktów od innych podmiotów.
Branża spożywcza bije na alarm
Jak bardzo kryzys gazowy i brak dwutlenku węgla oraz suchego lodu mają odbić się na producentach piwa, napojów, mięs, mleka i serów? Dane są szokujące. Dla przykładu, browary przyznają, że zapasów CO2 wystarczy im jeszcze zaledwie na kilka dni.
Również tylko na maksymalnie 6 dni starczą zapasy dwutlenku węgla w polskich zakładach mięsnych. Następnie oba te sektory będą zmuszone do wstrzymania produkcji.
Gigantyczny problem mają także mleczarze, gdyż brak CO2 uniemożliwi im paczkowanie wyrobów – w końcu odbywa się to w mieszance gazów. Co gorsza, Grupa Azoty nie jest w stanie zapewnić także dostaw kwasu azotowego, niezbędnego do zachowania higieny linii produkcyjnych w branży mleczarskiej.
Branża handlowa również w tarapatach
Kryzys uderzy również w handel, gdyż bez suchego lodu nie będzie możliwości przechowywania czy transportowania licznych produktów spożywczych, które wymagają nieprzerwanego ciągu chłodniczego.
Jacek Sasin ma pomysł na rozwiązanie problemu 
W efekcie, zdesperowani przedstawiciele branży spożywczej postulują dziś o pilne podjęcie działań mających na celu wprowadzenie niezbędnych zmian legislacyjnych gwarantujących producentom żywności, rolnikom dostęp do energii elektrycznej, gazu i węgla w ilościach niezbędnych do utrzymania ciągłości produkcji żywności.
Na ich apel najszybciej odpowiedział wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Przedstawiony przez niego pomysł opiera się na poleceniu, które miałby wydać premier Mateusz Morawiecki. Byłaby to decyzja premiera, która miałaby zapewnić dostawy gazu po zdecydowanie niższych cenach niż te, po których obecnie zaopatrują się Grupa Azoty czy Anwil.
Polecenie sprzedaży gazu ziemnego na preferencyjnych warunkach
Podstawą prawną decyzji premiera miałaby być ustawa o zarządzaniu kryzysowym. Idea zakłada, że prezes Rady Ministrów poleca sprzedaż gazu ziemnego po cenach nie wyższych niż średni koszt jego pozyskania, powiększony o średni ważony koszt kapitału. Formalnie o wydanie takiej decyzji przez szefa rządu miałby wnioskować minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Tylko dla wybranych podmiotów
Sprzedaż gazu na preferencyjnych warunkach miałaby się odbywać na rzecz takich podmiotów jak: producenci nawozów i związków azotowych, producenci mięsa, w tym mięsa drobiowego, producenci mleka i serów oraz piekarnie. Katalog podmiotów mógłby jednak zostać rozszerzony.
Kiedy ta decyzja miałaby wejść w życie? 
Polecenie miałoby dotyczyć Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz jego spółki PGNiG Obrót Detaliczny. Decyzja szefa rządu miałaby natychmiastową wykonalność, a PGNiG nie miałby możliwości odwołania do niej, a jedynie mógłby złożyć w ciągu 14 dni wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy.
Nieoficjalne doniesienia mówią, że pomysł ministra Sasina zyskał już wstępnie akceptację premiera Mateusza Morawieckiego i możliwe jest, że decyzja ta wejdzie w życie już w przyszłym tygodniu.