Rząd chce podwyższyć opłatę reprograficzną. Z tego tytułu ma uzyskać większe wpływy do budżetu na poziomie aż 318-398 mln zł rocznie. Problem tkwi w tym, że najpewniej zapłacimy za to my wszyscy.
Za smartfona zapłacimy więcej?
W ustawie czytamy, że katalog produktów, które powinny zostać obłożone opłatą reprograficzną, powinien zostać rozszerzony o smartfony.
„Projekt przewiduje wprowadzenie zmian w zakresie opłaty – ustalenie jej na zróżnicowanym poziomie nieprzekraczającym 4 proc. ceny urządzenia i rozszerzenie obecnego katalogu urządzeń, za które jest pobrana o nowoczesne urządzenia umożliwiające zwielokrotnianie chronionych utworów lub przedmiotów praw pokrewnych w zakresie własnego użytku osobistego. Ponadto przewiduje się przekazanie pobierania opłaty Urzędom Skarbowym” – napisano w stosownej ustawie.
Przypomnijmy, że w Polsce opłatą objęte są obecnie tylko takie urządzenia jak kserokopiarki, magnetofony i magnetowidy. Teraz dojdą do tego smartfony? Tego chcą twórcy dokumentu.
Autorzy projektu ustawy twierdzą, że ustawa ma obniżyć w nieznaczny sposób zyski uzyskiwane przez importerów i producentów elektroniki ze względu na obłożenie sprzedawanych przez nich produktów opłatą reprograficzną.
„Przewidywane w ramach regulacji podwyższenie opłaty reprograficznej nie powinno wpłynąć na ceny sprzętu elektronicznego. Ceny sprzętu elektronicznego w głównej mierze uzależnione są nie od podatku VAT czy też nałożonych opłat, ale od polityki cenowej producenta narzuconej przez niego dla konkretnego rynku. Koszt wytworzenia znacznej części sprzętu to bowiem ułamek jego ceny” – napisano.
Jak działa rynek?
Problem tkwi jednak w tym, że rynek na powyższe pomysły zareaguje raczej wzrostem cen. Napędzonym już nie tylko naturalną w obecnym otoczeniu ekonomicznym inflacją, ale nowym podatkiem. Producenci i sprzedawcy z pewnością nie wezmą na siebie wyższych danin dla państwa i wymuszą na nabywcach zapłacenie za swoje urządzenia wyższych kwot.
Autorzy projektu ustawy zakładają jednak, że producenci sprzętu, by utrzymać konkurencyjność oferowanych produktów, będą musieli wręcz obniżyć ceny, by zrekompensować wzrost opłaty. „Jeżeli tego nie zrobią, konsumenci, korzystając z jednolitego rynku w UE, będą zamawiali produkty elektroniczne z innych krajów UE” – dodano.