Początek wakacji nie daje nam niestety powodów do optymizmu, gdy spojrzymy na rynek walutowy. W ostatnich dniach kursy euro, funta i franka były najwyższe od marca, a dolara – nawet najwyższy w historii.
Czy polski złoty będzie w stanie w najbliższym czasie przełamać tę złą passę? Zapraszam do analizy, zacznijmy od kursu dolara amerykańskiego, ponieważ to on w ostatnim czasie budzi najsilniejsze emocje:
Dolar najdroższy w historii
Kurs dolara amerykańskiego w ostatnim czasie nie przestaje szokować. Jest on w ostatnim czasie zdecydowanie najmocniejszy spośród walut G10. W stosunku do polskiego złotego zaczął on się umacniać, w okolicach 8 czerwca, gdy za 1 USD trzeba było zapłacić niecałe 4.26 PLN. Tendencja wzrostowa pary walutowej USD/PLN trwa już zatem miesiąc, a 5 lipca jeszcze gwałtownie przyspieszyła.
W efekcie podczas dzisiejszej sesji, jeszcze przed południem, kurs dolara zaatakował wartość 4.76 PLN. To najwyższa cena za 1 USD w historii. W kolejnych godzinach doszło jednak do odreagowania i w tym momencie za 1 dolara trzeba zapłacić 4.71 PLN.
Scenariusz I
Wydaje się, że celem niedźwiedzi powinno być teraz zamknięcie tygodniowej świecy poniżej poziomu 4.70. W takiej sytuacji od poniedziałku polska waluta mogłaby przejść do kontrataku i w następnych dniach obniżyć kurs do okolic 4.60. Jego pokonanie będzie już znacznie trudniejsze.
Scenariusz II
Z drugiej strony, jeżeli byki nie dadzą za wygraną i jeszcze dziś wygenerują jakiś zryw ceny w górę, to wystarczy jedna sesja wzrostowa i będziemy świadkami kursu dolara przyjmującego wartość 4.80 PLN. Dlatego należy zakładać, że kupujący nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa; i co za tym idzie – dobrze zabezpieczać pozycje krótkie.
Nieudany atak euro na 4.80
Nieco inne nastroje panują w przypadku euro, choć także i ta waluta zaczęła się wyraźnie umacniać już 8 czerwca, z okolic 4.57 PLN, co oznacza, że tendencja wzrostowa trwa już miesiąc. Od środy byki podjęły jednak trzy próby ataku na strefę 4.80-4.81 i każda z nich zakończyła się klęską.
W efekcie w tym momencie cena 1 euro znajduje się nieznacznie poniżej 4.78 PLN. Nie można jednak wykluczać, że już niebawem dojdzie do czwartej próby ataku na ten opór. Ewidentnie jednak niedźwiedzie są silnie zdeterminowane, aby go wybronić.
Co dalej?
Oznacza to, iż sprzedający powinni być teraz silnie zdeterminowani by przejąć kontrolę nad rynkiem. W takim przypadku pierwszą przeszkodą dla potencjalnego impulsu spadkowego powinien być poziom 4.74. Pełnił on rolę istotnego oporu już w połowie czerwca, a następnie służył za wsparcie w środę 6 lipca.
Wybicie tego poziomu będzie zatem wielkim wyzwaniem. Jeśli jednak się to niedźwiedziom uda, to kolejną przeszkodę będzie stanowić wykładnicza średnia krocząca EMA 100, znajdująca się obecnie minimalnie powyżej poziomu 4.70.
Funt najdroższy od marca
Zupełnie inaczej prezentuje się wykres funta szterlinga wobec złotego. Otóż, zaczął on się umacniać dopiero 29 czerwca, z okolic 5.40 PLN, dlatego w tym przypadku nie mamy do czynienia z długoterminową tendencją wzrostową. Od 4 lipca ten ruch kursu w górę przebiega jednak bardzo gwałtownie.
W efekcie podczas dzisiejszej sesji przed południem za 1 funta trzeba było zapłacić aż 5.69 PLN. W kolejnych godzinach doszło jednak do odreagowania i w tym momencie kurs GBP/PLN znajduje się nieznacznie poniżej 5.65.
Co dalej?
Wydaje się zatem, że celem niedźwiedzi powinien być teraz atak na poziom 5.60, choć oczywiście do tego jeszcze daleka droga. Jeśli jednak okazałby się on skuteczny, to kolejną przeszkodę w dalszej obniżce będzie stanowić poziom 5.56. Pełnił on rolę istotnego oporu już w 16 czerwca i 5 lipca.
Frank znów powyżej 4.80
Z jeszcze innym typem sytuacji mamy do czynienia na wykresie kursu franka szwajcarskiego wobec polskiego złotego. Tutaj – podobnie jak w przypadku euro i dolara – tendencja wzrostowa rozpoczęła się 8 czerwca, z okolic 4.36 PLN, lecz przebiega ona w sposób stabilny i konsekwentny. Świece naszkicowały nawet na wykresie wyraźną linię trendu wzrostowego.
Podczas dzisiejszej sesji przed południem za 1 franka trzeba było już zapłacić aż 4.86 PLN. W kolejnych godzinach doszło jednak do odreagowania i w tym momencie kurs CHF/PLN oscyluje w granicach 4.81.
Co dalej?
Wydaje się, że celem niedźwiedzi powinno być teraz zamknięcie tygodniowej świecy poniżej poziomu 4.80. W takiej sytuacji od poniedziałku polska waluta mogłaby przejść do kontrataku i zaatakować linię trendu wzrostowego. Jej pokonanie powinno natomiast otworzyć drogę do przetestowania poziomu 4.70 oraz wykładniczej średniej kroczącej EMA 100, znajdującej się minimalnie pod nim.
Z drugiej strony, jeżeli byki nie dadzą za wygraną i jeszcze dziś wygenerują jakiś zryw ceny w górę, to wystarczy jedna sesja wzrostowa i kurs franka znów będzie mógł znaleźć się powyżej 4.90 PLN, jak to miało miejsce w pierwszej połowie marca. Dlatego należy zakładać, że posiadacze pozycji długich nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa; i co za tym idzie – dobrze zabezpieczać pozycje krótkie.