Obecnie funkcjonujemy w środowisku szalenie niskich stóp procentowych. Z tego powodu banki wprost prześcigają się w oferowaniu klientom coraz bardziej korzystnych i atrakcyjnych produktów finansowych. Niestety, na ogół wygląda to tak jedynie w teorii. W praktyce, instytucje finansowe stosują rozmaite sztuczki i zastawiają wymyślne pułapki, aby tylko na swoim kliencie zarobić jak najwięcej. Na co zatem należy zwracać uwagę, aby nie wpaść w długi, gdy zaciągniemy w banku zobowiązanie? Jakie pułapki kredytowe są najczęściej stosowane przez te instytucje finansowe? Przekonamy się poniżej. Pierwsza, najczęściej stosowana sztuczka to:
Kuszenie bardzo niską ratą kredytu 
Wystarczy przyjrzeć się reklamom różnych pożyczek i kredytów, które obiecują bardzo niską ratę miesięczną w zamian za otrzymanie sporego zastrzyku finansowego. Taka obietnica na ogół się bankom opłaca, ponieważ całe mnóstwo osób się na nią nabiera. Kiedy bank może zaproponować bardzo niską ratę kredytu? Tylko wtedy, gdy obniży swoją marżę, czyli to, na czym zarabia.
Niska marża = wysoka prowizja
Niska marża to niezwykle skuteczny wabik na klientów, dlatego banki chętnie z niego korzystają. Jednocześnie muszą jednak przecież zadbać o swój interes ekonomiczny. Co robią zatem w takiej sytuacji? Ustalają wysoką prowizję. Czy klientom opłaca się płacenie ponadprzeciętnie wysokiej prowizji kosztem niskiej marży?
To zależy. Z reguły jest tak, że płacenie prowizji w zamian za niską marżę nie kalkuluje się osobom, które i tak planują szybko spłacić kredyt. Dobrze widać to na przykładzie kredytu hipotecznego. Załóżmy, że zamierzamy zaciągnąć kredyt na 30 lat w kwocie 200 tysięcy złotych. Bank oferuje niską marżę, ale w zamian żąda prowizji w wysokości 10 tysięcy złotych. Wiele osób uzna takie rozwiązanie za korzystne, ponieważ przecież teoretycznie lepiej jest ponieść większy koszt na starcie, ale później zapewnić sobie dość niskie opłaty stałe przez cały okres obowiązywania umowy.
Jeżeli jednak kredytobiorcy zamierzają spłacić kredyt przed czasem, choćby po 15 latach, to niemal pewne jest, że nie skonsumują zysku z tytułu niższej marży. W takim przypadku korzystniej będzie więc zgodzić się na nieco wyższą marżę i nie płacić prowizji. Te pieniądze będą mogły zostać przeznaczone na przyszłą spłatę kredytu lub stanowić zabezpieczenie finansowe na czarną godzinę. Ponadto, zawsze należy policzyć, czy przypadkiem cała kwota prowizji, która trafi na nawet lokatę o niskim oprocentowaniu, w całym okresie obowiązywania umowy nie przyniesie większych zysków, niż oszczędności z tytułu niższej marży.
Cross selling
Cross selling to nic innego, jak wymuszanie na kliencie nabycia dodatkowych produktów bankowych do kredytu. Choć zgodnie z prawem bank nie może uzależniać pozytywnej decyzji od tego, czy klient zdecyduje się założyć w nim konto oszczędnościowe lub kartę kredytową, to rzeczywistość z reguły wygląda zupełnie inaczej. Banki bardzo sprytnie “sugerują” klientom silniejsze wiązanie się z nimi poprzez różnego rodzaju zachęty.
W ten sposób bank może na przykład zaproponować delikatne obniżenie marży w zamian za to, że klient zdecyduje się wziąć kartę kredytową. Normą jest również dodawanie do kredytu różnego rodzaju produktów ubezpieczeniowych – szczególnie popularne jest ubezpieczenie od utraty pracy.
Choć tego typu produkty niekoniecznie muszą być nieopłacalne dla klienta, to za każdym razem należy samodzielnie przeanalizować, czy bank nie próbuje na nas po prostu dodatkowo zarobić oferując nam bardzo niekorzystny produkt pod względem ponoszonych opłat. Absolutnie nie wolno wierzyć bankowemu doradcy na słowo.
Niekorzystne warunki wcześniejszej spłaty kredytu 
W pierwszej kolejności nigdy nie należy zakładać spłacania zobowiązania przez cały okres obowiązywania umowy. Lepiej jest narzucić sobie plan wcześniejszej spłaty, ponieważ to po prostu bardzo się opłaca. Im krócej spłacamy kredyt, tym mniej nas on kosztuje. Co więcej, nawet jeśli kredytobiorcy nie będzie stać na odłożenie kwoty umożliwiającej wcześniejszą spłatę kredytu w całości, zawsze warto go przynajmniej nadpłacać. Liczą się nawet drobne kwoty.
Dla przykładu, załóżmy że kredyt w wysokości 200 tysięcy złotych z marżą 1,7%. W przybliżeniu przez cały okres kredytowania oddamy bankowi 340 tysięcy złotych. Jeśli nadpłacimy jednorazowo na początku kredyt w kwocie tylko 1000 złotych, to realnie jego koszt spadnie o prawie 1700 PLN. Załóżmy więc, że uda się robić takie nadpłaty co rok przez 10 lat. Oznacza to, że sumarycznie koszt kredytu spadnie o 17 tysięcy złotych, a to wszystko przy relatywnie niewielkim wysiłku finansowym.
Niestety, banki już dawno zorientowały się, że trzeba uszczelnić system umożliwiający klientom bezproblemowe nadpłacanie czy wcześniejsze spłacenie kredytu. Stąd w umowach kredytowych często pojawiają się takie pułapki, jak:
- Pobieranie prowizji od wcześniejszej spłaty, jeśli ta nastąpi w okresie do trzech lat od podpisania umowy kredytowej
- Narzucanie przez bank, czy nadpłata skraca okres obowiązywania umowy, czy obniża miesięczną ratę kredytu.
Co ważne, na podstawie ustawy o kredycie hipotecznym, od 21 lipca 2017 roku, prowizja za wcześniejszą spłatę kredytu lub jego nadpłatę nie może wynieść więcej niż 3%. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj. To oczywiście korzystne rozwiązanie dla kredytobiorców, lecz warto zwrócić uwagę, że gdy bank zastosuje taką prowizję, to nadpłacanie kredytu od samego początku jego zaciągnięcia okaże się nieopłacalne, tak samo jak jego błyskawiczna spłata, gdyby nagle nasza sytuacja życiowa się zmieniła i dysponowalibyśmy wystarczającym zapasem wolnej gotówki w ciągu pierwszych trzech lat od zaciągnięcia tego zobowiązania.
Manipulowanie RRSO 
RRSO, czyli Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania, to kluczowy parametr określający faktyczny koszt kredytu. Każda instytucja finansowa ma obowiązek poinformowania klienta o tym, ile wynosi RRSO dla danego produktu. Problem w tym, że RRSO wynoszące kilkanaście procent nie wygląda już tak zachęcająco dla klienta, jak oprocentowanie w wysokości 0%. Z tego powodu banki i inne instytucje finansowe kombinują na wszelkie możliwe sposoby, jak ukryć rozmaite opłaty wyraźnie wpływające na koszt kredytu, lecz – zgodnie z ustawą – niezaliczane do Rzeczywistej Rocznej Stopy Oprocentowania.
W przypadku kredytu hipotecznego może to być choćby wspomniana już opłata za wcześniejszą spłatę kredytu, prowadzenie konta czy kartę płatniczą. Niby niskie kwoty, ale przecież to także są pieniądze, które klient będzie płacił przy spłacaniu swojego zobowiązania. Należy więc zawsze bardzo dokładnie przeanalizować umowę pod kątem wszystkich kosztów, które będziemy musieli ponosić.
Szokujące opłaty dodatkowe
Banki osiągnęły prawdziwe mistrzostwo w zarabianiu na różnych usługach pobocznych. Świetnym przykładem będzie tutaj chociażby monit (najczęściej listowny lub telefoniczny) w sprawie spóźnienia się z płatnością raty kredytowej. Zdarza się, że za wysłanie takiego ponaglenia przez bank, klient będzie obciążony kwotą sięgającą kilkuset złotych.
Wysokie dodatkowe opłaty mogą być również naliczane choćby za aneksowanie umowy czy zbyt niski wpływ na konto w danym miesiącu. Należy na to bardzo uważać i we własnym zakresie prześledzić jakie opłaty znajdują się w umowach, które mamy zamiar podpisać z bankiem.
Nieodpowiedzialnie podpisałeś umowę i masz problem? Jeszcze jest nadzieja!
Jeśli już podpisałeś umowę, ale zorientowałeś się, że jej warunki okazują się jednoznacznie niekorzystne – pamiętaj, że masz prawo od niej odstąpić. W przypadku kredytu konsumenckiego (pożyczki i kredytów na kwoty do 255 550 złotych, zawieranych z konsumentami przez instytucje, których działalność polega na udzielaniu kredytów), możesz odstąpić od umowy bez podawania przyczyn w ciągu 14 dni od jej podpisania.
Wystarczy, że złożysz oświadczenie o odstąpieniu od umowy, oddasz pieniądze w ciągu 30 dni od jego złożenia i zapłacisz odsetki za okres od dnia otrzymania pieniędzy do dnia spłaty długu. Podobne uprawnienia przysługują w przypadku umów zawieranych na odległość lub poza lokalem, czyli tych zawieranych przez Internet. Tutaj także można odstąpić od niej w ciągu 14 dni bez podawania przyczyny.