Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński w ostatnim czasie stawia sprawę jasno – problem wysokiej inflacji to kwestia, z którą trzeba się uporać w pierwszej kolejności. Jednocześnie Rada Polityki Pieniężnej, podczas ostatniego posiedzenia, nie zdecydowała się na kolejną podwyżkę stóp procentowych.
Rząd natomiast przyjął dość niekonwencjonalną walkę z inflacją. Nie decyduje się on na zaostrzanie polityki fiskalnej, tylko stawia między innymi na zamrożenie cen energii i paliw oraz oferuje węgiel po gwarantowanej cenie. Ponadto, należy pamiętać, że w przyszłym roku odbędą się następne wybory parlamentarne, dlatego już dziś rząd zaczął znacznie zwiększać wydatki na transfery socjalne.
Czy przy tak luźnej polityce fiskalnej polski rząd jest w walce z inflacją zdecydowanie na straconej pozycji? Czy w takiej sytuacji perspektywy zaczynają być coraz bardziej pesymistyczne? Przeanalizujemy to zagadnienie poniżej:
Rząd kompletnie nie radzi sobie z inflacją 
Żyjemy w czasach wysokiej inflacji niemal na całym świecie. Ponadto, dolar amerykański się umacnia, a najistotniejsze banki centralne podnoszą stopy procentowe, by walczyć ze wzrostem cen.
Polski złoty osłabił się z kolei od początku 2022 roku o 4% w stosunku do euro i 17% do dolara amerykańskiego. Natomiast zadłużenie naszego kraju konsekwentnie rośnie, a inflacja już przekracza 17% w skali roku. Nie ma zatem żadnych wątpliwości, że sytuacja jest poważna.
Co obiecał premier Morawiecki?
Jeszcze całkiem niedawno premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, iż “Polska zrobi wszystko, by w tych trudnych warunkach zmniejszyć inflację, wzmocnić walutę i pokazać rynkom finansowym, że kontroluje swój budżet”.
W ostatnich dniach szef rządu doprecyzował jednak, że “polityka fiskalna nie może być radykalnie szczelna, bo to doprowadziłoby do drastycznego załamania wzrostu gospodarczego i szybkiego wzrostu bezrobocia”. Następnie premier Morawiecki dodał, że “polityka antyinflacyjna rządu obejmuje limit cen energii elektrycznej i paliw oraz pomoc dla wrażliwych energetycznie sektorów gospodarki”.
Przeciwny kierunek do innych krajów
Jak zatem widzimy, sposób walki z inflacją naszego rządu znacząco odbiega od podejścia innych krajów, gdzie zarówno banki centralne jak i rządy komunikują że potrzebne jest schłodzenie koniunktury, rynku pracy oraz wolniejszy wzrost płac niż tempo inflacji.
Decydują się one na tego typu strategię po to, aby uniknąć powtórki scenariusza z lat siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych, kiedy walka z inflacją zajęła parę cykli podwyżek. Ostateczne koszty walki z nią były znacznie większe niż byłyby w przypadku schłodzenia koniunktury na początku okresu wysokiej inflacji.
Polski rząd obrał sobie natomiast tę drugą drogę i na tę chwilę ponosi porażkę. Co gorsza, nic nie wskazuje na to, aby ta sytuacja miała się w najbliższej przyszłości odwrócić, zwłaszcza że inne kraje nadal konsekwentnie będą zacieśniać politykę monetarną jeszcze przez najbliższe kilka miesięcy.