W całej Unii Europejskiej ceny w 2020 roku wzrosną wolniej niż w 2019 r. Wyjątkiem będzie Polska. Tak uważają eksperci.
Choć najnowsze dane GUS wskazują, że inflacja w Polsce w kwietniu spadła do 3,4 proc., nadal nie mamy się z czego cieszyć. Polacy boją się o przyszłość, co sugerują badania Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). – Od dwóch miesięcy nasilają się obawy o przyspieszony wzrost cen. Odsetek osób uważających, że ceny będą rosły szybciej niż dotychczas, wyraża ponad 55 proc. respondentów. Na początku roku odsetek ten wynosił około 10 proc. – twierdzą eksperci.
Polska z najwyższą inflacją w 2020 r.
Komisja Europejska uważa, że ceny w naszym kraju mogą rosnąć teraz w niemal największym tempie na tle całej Europy. Mało tego przeanalizowano sytuację w 27 krajach UE, Japonii, Wielkiej Brytanii i USA. Okazuje się, że w Polsce inflacja ma być prawie najwyższa. Większe podwyżki dotkną tylko Węgry (3 proc.).
Inflacja jest wyższa niż się wydaje?
Właściwie nie jest jasne, ile wynosi inflacja w naszym kraju. Według danych KE w 2019 roku inflacja w Polsce była na poziomie 2,1 proc., zaś według GUS – 2,3 proc.
W różnych krajach Europa stosuje też do takich wyliczeń miarę HICP (Harmonised Index of Consumer Prices). W Polsce zaś bardziej popularny jest wskaźnik CPI (Consumer Price Index). Różnice wynikają też ze wzorcowego koszyka zakupowego.
Co to oznacza dla Kowalskiego?
Dla Kowalskiego czy Nowaka inflacja jest ukrytym podatkiem. Po prostu, jeśli szef nie da wam w najbliższym czasie podwyżki, będziecie de facto zarabiać mniej. Chodzi o to, że przez skok cen produktów i usług będziecie mogli za swoją wypłatę kupić mniej.
By zabezpieczyć się przed inflacją Polacy powinni teraz próbować inwestować swoje oszczędności w aktywa, które utrzymają przez najbliższe miesiące, a może i lata, swoje ceny. Chodzi np. o złoto, a może i niektóre akcje czy kryptowaluty. Może warto też pomyśleć o zamianie polskiego złotego na inne waluty.