Nowy sondaż pokazuje, że wybory w Polsce wygrałby PiS. Drugie miejsce zaskakująco zająłby Szymon Hołownia z Polską 2050. KO (PO, Nowoczesna, Zieloni i Inicjatywa Polska) znalazłoby się dopiero na trzecim miejscu na podium.
PiS wygrałoby wybory
Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałaby je Zjednoczona Prawica, czyli koalicji PiS, Porozumienia i Solidarnej Polski. Łącznie wszystkie te partie mogą pochwalić się poparciem na poziomie 30 proc. Przynajmniej takie wnioski płyną z sondażu Social Changes dla portalu wPolityce.pl.
Dalej robi się ciekawiej. Drugie miejsce zajęłaby Polska 2050 Szymona Hołowni, na którą chce głosować aż 23 proc. badanych. Dopiero trzecie miejsce zajęła Koalicja Obywatelska z poparciem na poziomie tylko 19 proc. W Sejmie zobaczylibyśmy jeszcze tylko posłów z Lewicy (12 proc.) i Konfederacji (8 proc.).
Pozostałe partie nie przekroczyłyby progu wyborczego. I tak na ruch Kukiz’15 chce głosować 4 proc. badanych, a na Polskie Stronnictwo Ludowe już jedynie 2 proc. Także 2 proc. respondentów wybrało odpowiedź „inne ugrupowanie”.
Badanie zostało zrealizowane metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) na panelu internetowym. Przeprowadzono je na ogólnopolskiej, reprezentatywnej (pod względem: płci, wieku, wielkości miejsca zamieszkania) próbie 1076 osób w dniach 19-22 lutego 2021 roku.
PiS straci władzę?
Problemem dla PiS jest jednak to, że choć partia wygrałaby kolejne wybory, mogłaby stracić władzę. Dlaczego? Chodzi o bardzo niskie zdolności koalicyjne ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Wręcz niemożliwe wydaje się to, iż rząd z PiS budowałby Szymon Hołownia ze swoją Polską 2050. To samo trzeba powiedzieć o Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL. Nie jest jasne, jak zachowałaby się Konfederacja.
Obecnie wyborcy widzą już też wyraźna tarcia wewnątrz koalicji rządzącej. Od początku tej kadencji PiS ma duże problemy z rządzeniem związane z sojusznikami. Porozumienie buntowało się już np. przed ozusowaniem najwyższych umów o pracę. Solidarna Polska atakuje PiS za nazbyt uległą jej zdaniem politykę zagraniczną względem UE. Wszystko to pokazuje, że obóz władzy może w pewnym momencie implodować, co doprowadziłoby do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.