32,6 proc. ankietowanych deklaruje, że w wyborach parlamentarnych zagłosowałoby na PiS. To sporo mniej niż w poprzednim takim badaniu. Jak wypadły inne partie?
PiS vs. opozycja
PiS może liczyć na 32,6 proc. poparcia. „To mniej o 4,5 pp. w stosunku do badania z zeszłego tygodnia” – czytamy na stronie wp.pl, na zlecenie której to strony wykonano analizę.
Na drugim miejscu mamy nadal Koalicję Obywatelską. Chce na nią głosować 21,6 proc. ankietowanych – to spadek o 1,7 pp.
Na trzecim miejscu uplasowała się Polska 2050 Szymona Hołowni. Co ciekawe, partia odnotowuje wzrost poparcia. „Jeszcze tydzień temu na Polskę 2050 chciało zagłosować 12 proc. badanych. W badaniu z 5 listopada o 4,5 pp. więcej – 16,5 proc. respondentów” – dodaje wp.pl.
Kolejne miejsca należą kolejno do: Lewicy, Konfederacji i PSL-Koalicji Polskiej. Na pierwsze ugrupowanie głos chce oddać 7,2 proc. badanych, na drugie – Konfederację – 5,9 proc., zaś na PSL-KP 4,6 proc. ankietowanych. Ludowców zabrakłoby więc w Sejmie.
Wzrosła liczba osób, które nie wiedziałyby, na którą z partii zagłosować. W poprzednim sondażu było to 7,3 proc. respondentów, a teraz jest to 11,7 proc. badanych.
Z sondażu wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbywały się w najbliższą niedzielę, udział w nich wzięłoby 45,7 proc. respondentów. Do urn nie poszłoby 41,9 proc. badanych. 12,3 proc. ankietowanych nie wie, czy zdecydowałoby się na udział w wyborach.
Co oznaczają te wyniki?
Jak więc widać po nowym badaniu, polska scena polityczna wydaje się być zabetonowana. PiS pozostaje liderem, ale gdyby wybory odbyły się teraz, mogłoby nie móc samodzielnie budować nowego rządu.
PO jest zaś za słabe, by wygrać wybory bez pomocy koalicjantów – Polski 2050, Lewicy, PSL czy nawet Konfederacji. Nie mówiąc już o członach KO: Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej i Zielonych.
Wiele mogą jednak zmienić kolejne miesiące, które – jak już widać – będą stać pod znakiem rosnącej inflacji. Rząd może nie być w stanie nadrobić strat obywateli swoja hojną polityką socjalną. To szansa dla opozycji, która jednak nadal zbyt mocno koncentruje się na sporach światopoglądowych, a nie na gospodarce.