Sytuacja w polskim meblarstwie jest coraz gorsza. Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że zadłużenie branży przekroczyło już 100 milionów złotych. Wzrost przychodów w 2022 roku został natomiast skutecznie pochłonięty przez inflację.
W efekcie, przedstawiciele branży zapowiadają dziś spadek wartości produkcji sprzedanej i możliwą falę zwolnień, a nawet liczne upadłości. Kłopoty meblarzy zaczęły się już kilka lat temu, podczas pandemii.
Branża meblarska w kryzysie
We wrześniu 2022 roku zadłużenie meblarzy wynosiło 86 milionów złotych. Od tego czasu zwiększyło się ono jednak już do 101,1 miliona PLN. Pół roku temu w Krajowym Rejestrze Długów figurowało blisko 3 tysiące niepłacących firm. Obecnie znajdziemy ich tam już 3109.
Średnia wartość nieuregulowanych zobowiązań na koniec września sięgała 28 800 złotych. Dziś to już 32 500 PLN. Według Krajowego Rejestru Długów niemal trzy czwarte zadłużenia należy do producentów mebli, którzy zalegają ze spłatą 73,5 miliona złotych. Zobowiązań finansowych nie uregulowało 2298 takich firm.
Warto dodać, że firmy meblarskie same także mają problemy z odzyskaniem należności od kontrahentów, którzy są im winni 8,9 miliona złotych. Gros tej kwoty powinny zwrócić meblarzom przedsiębiorstwa handlowe – 2,7 miliona PLN oraz zajmujące się przetwórstwem przemysłowym – 2,6 miliona złotych.
Co ciekawe, jeszcze w 2022 roku, mimo niekorzystnych warunków ekonomicznych – spadku zamówień, drogich surowców i energii – przedsiębiorcy z segmentu meblarskiego radzili sobie dobrze.
W konsekwencji według wstępnych szacunków Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli, miniony rok udało się branży zamknąć przychodami rzędu 65 miliardów złotych.
Przyczyny załamania w branży meblarskiej
Prognozowany wynik za 2022 rok oznacza utrzymanie poziomu sprzedaży z 2021. Na rezultat ten miały jednak wpływ drożejące szybko wyroby, co z kolei było spowodowane inflacją. Dla branży, która od dekady mocno się rozwijała, 2023 rok będzie więc dużym wyzwaniem.
Dodatkowo, w ubiegłym roku przedsiębiorcy byli zmuszeni redukować zatrudnienie, ratując w ten sposób płynność finansową swoich firm. Szacunki rynkowe mówią o zwolnieniu nawet 60 tysięcy pracowników z około 200 tysięcy pracujących w 2021 roku.
Zwolnienia objęły przede wszystkim osoby zatrudnione na umowach czasowych, ale ominęły specjalistów. Do tego, w tym roku dużym wyzwaniem staje się utrzymanie konkurencyjności na rynkach eksportowych.
Warto bowiem przypomnieć, że polska branża meblarska jest szóstym największym producentem mebli na świecie i drugim światowym eksporterem. Na tę silną pozycję kilkadziesiąt tysięcy firm meblarskich pracuje od kilku dekad. Teraz przez znaczący wzrost kosztów produkcji, polskie zakłady tracą swoją konkurencyjność.
Co gorsza, meblarzom nie sprzyja polskie prawodawstwo, związane między innymi z polityką Lasów Państwowych. Kilka dni temu Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli wystosowała list do premiera Mateusza Morawieckiego, prosząc o interwencję w sprawie procedur sprzedaży drewna i wygaszania certyfikatów FSC, które dla polskich producentów są gwarantem współpracy międzynarodowej.
Fala upadłości i masowe zwolnienia na horyzoncie
Najnowszy raport “Polskie meble Outlook 2023”, opracowany przez Ogólnopolską Izbę Gospodarczą Producentów Mebli, prognozuje natomiast, że wartość produkcji sprzedanej spadnie w tym roku o około 8% wobec 2022, a liczba wytworzonych mebli nawet o 25%.
Niekorzystny wpływ na wyniki będą mieć rosnące szybko koszty energii, materiałów i wynagrodzeń, a także ograniczony dostęp do drewna. Na to nakłada się wyraźnie mniejszy popyt na meble, wynikający z trudności w uzyskaniu kredytów przez Polaków.
Eksperci prognozują, że w tym roku należy się spodziewać redukcji zamówień o kilkanaście procent – i to pomimo faktu, że już w ubiegłym roku spadły one o 20%. W konsekwencji, przewidywana rentowność spadnie do 4,6%, co może uruchomić w Polsce falę upadłości firm meblarskich i zwolnień grupowych pracowników.