Od kilku miesięcy analitycy i inwestorzy porównują rok 2022 z 2008 w gospodarce i na giełdach. I niestety – coraz więcej podobieństw jest widocznych gołym okiem. Z tego powodu z każdym tygodniem rośnie obawa, że 2022 rok okaże się dla inwestorów giełdowych równie fatalny, co 2008…
Najgorsze pół roku na Wall Street od przeszło pół wieku 
Najważniejszy amerykański indeks giełdowy – S&P 500 zaliczył najgorsze półrocze od 52 lat, z czego pierwsze cztery miesiące w wykonaniu amerykańskich akcji okazały się najsłabsze nawet od 83 lat. Dla większości spekulantów i początkujących inwestorów był to prawdziwy szok.
Skojarzenia z 2008 rokiem
Szybko zaczęto więc przywoływać ostatnią prawdziwą bessę, która między jesienią 2007 a marcem 2009 obniżyła wartość indeksu S&P500 o 58%, z czego sam rok 2008 przyniósł regres o 38,5%, co było najgorszym wynikiem w liczącej wtedy ponad pół wieku historii tego indeksu.
Teraz wszystko układa się niemal dokładnie jak 14 lat temu. Nawet lokalne korekty zdają się być przez rynek wiernie “kopiowane” z wykresu z 2008 roku. Ponadto, także poszczególne spółki, jak Apple – która była przez lata motorem napędowym amerykańskiej giełdy – zachowują się na wykresach z tego roku bliźniaczo podobnie do tego, jak zachowywały się w 2008. A wszyscy wiemy, co stało się później.
Co stało się pod koniec 2008 roku?
Bankructwo banku Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku wywołało prawdziwy krach i postawiło współczesny system finansowy na skraju zapaści. Pomiędzy samym 22 sierpnia a 20 listopada 2008 roku indeks S&P 500 spadł o blisko 42%.
Przenosząc to na dzisiejsze realia, oznaczałoby to obniżkę do poziomu około 2400 punktów, czyli w okolice dołka z marca 2020, który stanowił apogeum załamania na rynkach wywołanego wybuchem pandemii COVID-19.
Z czego obecna sytuacja wynika?
Podwyżki stóp procentowych 
Dlaczego właściwie 2022 rok zrobił się na giełdach podobny do 2008? Przede wszystkim wynika to z faktu, że Amerykańska Rezerwa Federalna zaczęła zacieśniać politykę monetarną i rozpoczęła cykl podwyżek stóp procentowych. I za każdym razem, gdy Fed tak postępuje, dochodzi do potężnego pogorszenia sentymentu na giełdach.
W efekcie wskaźniki nastrojów wśród instytucjonalnych i indywidualnych inwestorów spadły do poziomu widzianego jedynie w trakcie załamania światowych finansów w latach 2008-2009. Optymizmem nie napawa również obecna sytuacja makroekonomiczna.
Poważne problemy światowej gospodarki
Globalna gospodarka obecnie bowiem boryka się z problemem inflacji, który stara się przezwyciężyć podwyżkami stóp procentowych, a jednocześnie wzrost gospodarczy zaczął już hamować, Europa boryka się dodatkowo z przerażającym kryzysem energetycznym, a Chiny z kryzysem na rynku nieruchomości, i recesja – która już oficjalnie zaczęła się w USA – zbliża się do Starego Kontynentu wielkimi krokami.
Kiedy poprzednio na giełdy wrócił pozytywny sentyment?
A warto pamiętać, że definitywny koniec poprzedniej bessy nadszedł kilka miesięcy po rozpoczęciu obniżek stóp procentowych. Rezerwa Federalna USA rozpoczęła wtedy obniżki w końcówce listopada 2008, a hossa na giełdach ruszyła dopiero w marcu 2009. A dziś obniżek stóp na horyzoncie absolutnie nie widać.
Mało tego, rynek wycenia, że na wrześniowym posiedzeniu Federalnego Komitetu do spraw Operacji Otwartego Rynku USA (FOMC) zapadnie decyzja o podniesieniu stóp procentowych o 50 lub 75 punktów bazowych oraz o kolejne 50 punktów bazowych na początku listopada. Dorzucając do tego 25 punktów bazowych w grudniu, otrzymujemy stopę funduszy federalnych podchodzącą pod 4% do końca 2022 roku.
Byłaby to najwyższa stopa procentowa w Stanach Zjednoczonych… od 2008 roku.