– Jeśli chodzi o całą Polskę, to nie sądzę, by było to więcej, niż 10-15 tysięcy (przypadków zakażeń, przyp.) – mówił o szczycie zachorowań w IV fali pandemii mówił Gość Radia ZET, prof. Robert Flisiak. Wszedł też na temat obostrzeń.
Lockdown w Polsce
Przypomnijmy, że w środę Ministerstwo Zdrowia podało nowe covidowe dane: 10 429 nowo wykrytych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 i 124 zmarłych po zachorowaniu na COVID-19. – Dynamika zakażeń rośnie i niestety widzimy, że ona w najbliższym czasie zwalniać nie będzie – mówił w Radiu Plus rzecznik rządu Piotr Mueller.
Czy to wszystko prowadzi nas do pełnego lockdownu? Okazuje się, że niekoniecznie.
– Kolejne fale pandemii będą wygasały. Być może jeszcze na wiosnę pojawi się kolejna fala, może jakieś zachorowania będą za rok jesienią. Wirus zniknie z naszego pola widzenia, ale będzie cały czas. Za parę lat zapewne nastąpi powrót – prognozuje prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, prof. Flisiak.
Jego zdaniem dziś nie ma już potrzeby wprowadzania lockdownu. Dodał, że czas na wprowadzanie ostrzejszych obostrzeń w regionach z najtrudniejszą sytuacją (w praktyce to woj. lubelskie i podlaskie) już minął. – Obostrzenia mają działanie nie terapeutyczne, tylko profilaktyczne. Zastosowanie ich w momencie szczytu zachorowań – a wygląda na to, że na Lubelszczyźnie i Podlasiu zbliżamy się do niego – to musztarda po obiedzie – powiedział w Radiu ZET.
Pandemia dobiega końca?
Wielu ekspertów sugeruje, że pandemia powoli wygasa. Prof. Flisiak, jak już zacytowaliśmy, zgadza się z tym stanowiskiem. Jego zdaniem kolejne fale będą miały miejsce – wiosną i jesienią 2022 r. – ale nie będą już tak groźne dla systemu zdrowia co wcześniejsze.
Na lockdowny nie decydują się także inne kraje. Możliwe jednak, że to efekt obaw polityków, że mogłyby one zaszkodzić gospodarce. Obecnie rosnąca w Polsce inflacja jest bowiem m.in. wynikiem zamknięcia rynków w 2020 r. Wtedy rząd dodrukował spore ilości gotówki, która pozostaje w obiegu. Wraz ze skokiem cyrkulacji pieniądza w obiegu doprowadziła do wzrostu cen.