Uczestników badania opublikowanego właśnie przez Onet zapytano o to, czy rozważaliby zagłosowanie na poszczególne partie polityczne w przyszłych wyborach. Badani mogli wyrazić gotowość do głosowania na daną partię, zadeklarować, że mają do niej tylko stosunek lub całkowicie wykluczyć głosowanie na dane ugrupowanie. Jakie są wyniki?
Wyniki
Bez zaskoczenia: największy odsetek – 37,7 proc. – chce głosować na PiS. Ok. 5,9 proc. respondentów zadeklarowało neutralny stosunek do tej partii, zaś aż 56,4 proc. ankietowanych na pewno nie odda na nią głosu. Co nam to mówi? Mianowicie to, że PiS może liczyć maksymalnie na 43,6 proc. głosów. Taki zresztą wynik partia uzyskała w 2019 roku. Był to więc dla Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi sufit.
Ciekawiej robi się po stronie opozycji.
Na Polskę 2050 jest bowiem zdolnych głosować 32,5 proc. wyborców. Z kolei 9 proc. respondentów ma neutralny stosunek do tej partii. Daje to zastanawiający wynik. Łączny „potencjał wyborczy” Polski 2050 to aż 41,5 proc. 58,5 proc. badanych wyklucza jednak głosowanie na Szymona Hołownię i jego współpracowników.
Na Koalicję Obywatelską jest gotowych głosować 25,2 proc. respondentów, a 9,4 proc. badanych ma do niej stosunek neutralny. 65,5 proc. wyklucza głosowanie na to ugrupowanie. KO może więc ostatecznie liczyć na maksymalnie 34,6 proc. głosów.
Co z innymi partiami? Możliwość głosowania na Lewicę wyraża 19,4 proc. badanych, a na Konfederację – 16,5 proc. PSL jest gotowych poprzeć 9,3 proc. badanych.
Największy „elektorat negatywny” – 74,3 proc. – ma Konfederacja. 73,8 proc. badanych deklaruje, że na pewno nie zagłosuje na PSL.
KO czy Polska 2050?
Pokazuje to, że wyborcy opozycji teoretycznie powinni teraz stawiać na Polskę 2050, a nie ma KO. Przynajmniej ci, którzy są zdeklarowanymi antypisowcami i chcą, by Kaczyński przestał rządzić naszym krajem.
Ostatnie wyniki sondaży pokazują jednak coś innego. Polska 2050 jest na 3. miejscu, jeśli chodzi o poparcie społeczne. KO wyprzedza partię Hołowni o kilka lub nawet kilkanaście procent. Możliwe, że to efekt tego, że na czele PO stoi znów Donald Tusk. Tyle że „efekt Tuska” przestał już działać i Platforma może pochwalić się wynikami, które i tak nie umożliwiły jej sukcesu wyborczego w poprzednich wyborach.