Z jednej strony wszyscy mówią o kryzysie gospodarczym. Z drugiej, w czasie codziennych rozmów można odczuć wrażenie, że ten nie uderzył w Polskę. Trzeba jednak dodać: „jeszcze”.
Kryzys jest przed nami
Eksperci Euler Hermes są zdania, że „popandemiczna recesja na dobre rozpocznie się dopiero wtedy, kiedy skończą się pieniądze z rządowych tarcz, a pierwszej fali upadłości firm można spodziewać się w III kwartale tego roku”.
Ekonomiści firmy uważają, że mocno oberwą takie branże jak: transport międzynarodowy, branża meblarska, odzieżowa, hotelarska, restauratorska, eventowa i handel (żywność i środki czystości). Ponoć konsumenci zaczną kupować tańsze produkty i ogólnie oszczędzać. O nonszalanckim operowaniu przez nich kartami kredytowymi, można ponoć zapomnieć.
Euler Hermes zauważa, że choćby kryzys na rynku koncertowym pociągnie za sobą wiele ofiar.
– Takie wydarzenia jak koncert czy kongres obsługuje wiele firm. To jest duża operacja logistyczna, na którą składa się m.in. ochrona, catering, dźwiękowcy, oświetleniowcy. Wszyscy ci ludzie w tej chwili nie mają pracy. W wakacje pewnie również nic wielkiego się nie zadzieje. Owszem, wszyscy spędzimy urlopy w kraju, bo granice są zamknięte i nie wyjedziemy na zagraniczne wakacje, ale to też oznacza, że nie przyjadą do nas turyści z zagranicy, którzy wydają w Polsce dużo większe pieniądze niż my sami – mówi Newswerii Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.
Stan odmrażania
Dlaczego dziś jeszcze tak mocno tego nie doświadczamy? To proste. Obecnie polska gospodarka jest dopiero na etapie odmrażania, w wielu branżach firmy notują obroty niższe o 30-50 proc. To jednak jeszcze nie tragedia, jeśli weźmie się pod uwagę skalę koniunktury, jaka panowała przez ostatnie lata. Będzie jednak gorzej.
– Wiele firm będzie musiało odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mają siłę i moc finansową, żeby dalej działać. To będzie taki moment, kiedy gospodarka powie: „sprawdzam!”. Pewnie w okolicach III kwartału możemy spodziewać się wynikającej z tego lawiny upadłości firm. Zresztą pierwsze obserwujemy już w tej chwili. Wiele przedsiębiorstw, w szczególności nastawionych na działalność, która wciąż jest zamrożona, jak np. turystyka czy wynajem apartamentów, już upada – dodaje Starus.
Zakupy w sieci
Kto zaś teoretycznie może zyskać? Tu nie będzie zaskoczenia: branża cyfrowa i te firmy, które nastawiają się na prace przez internet.
– Internetowy handel szczególnie dobrze radzi sobie w tych branżach, które już wcześniej odrobiły pracę domową, czyli np. w elektronice i AGD. Tam jest kilku mocnych graczy, którzy istnieją w internecie od dawna i ten czas był dla nich dodatkowym bodźcem, żeby jeszcze bardziej usprawnić e-handel. Oni zyskali, ponieważ nauczyli tę część społeczeństwa, która do tej pory pozostawała niechętna zakupom w internecie, że jest to łatwe i bezpieczne – mówi dalej Starus.
Innymi słowy kryzys przebuduje nasz rynek: jedni stracą, ale drudzy mogą sporo zyskać. Jednego możemy być pewni: nasz świat przestaje być powoli taki, jakim go znaliśmy.