Klub Koalicji Obywatelskiej zebrał się w poniedziałkowy wieczór. Tematem rozmów był samodzielni start PO i koalicjantów w wyborach. Przekreśla to chyba wspólną listę opozycji.
KO nie chce już wspólnej listy
Rzecznik PO Jan Grabiec powiedział jeszcze przed spotkaniem, że celem rozmów z posłami jest „przygotowanie zwycięskiej kampanii wyborczej”.
Z kolei po tychże dodał: – Ruszamy z prekampanią, przewodniczący zarządził przygotowanie nazwisk na listy, zwłaszcza sejmowe, które trzeba skomponować uwzględniając warunki lokalne, regionalne, parytet płci – powiedział rzecznik. Planowany jest też, dodał, objazd kraju. – Wyjazdy klubu, spotkania we wszystkich powiatach, panele obywatelskie dotyczące problemów regionalnych. To nas czeka w najbliższych 16 tygodniach.
Czy powyższe oznacza, że wspólnej listy opozycji nie będzie?
– Bardzo chcemy budować blok opozycyjny, ale odpowiedzi naszych partnerów są, że nie – odpowiedział TVN24 Grabiec. – Nie mamy czasu, nie możemy czekać, aż PiS wygra wybory, musimy ruszać z prekampanią, stąd decyzje przewodniczącego (Donalda Tuska) o przygotowaniu list kandydatów do Sejmu i o ruszeniu w teren – dodał.
– Zawsze byliśmy za wspólnymi listami, ale brakowało deklaracji ze strony partnerów. Skoro ich nie ma, robimy swoje, nie zamykając przed żadnym scenariuszem drzwi – dodał szef klubu senackiego Marcin Bosacki.
Z kolei poseł Sławomir Neumann nie kryje, że „wspólna lista się oddala”. – W polityce nigdy nie można mówić nigdy, ale ile można prosić. Można wychodzić do tych panien z kwiatami, ale panny tych kwiatów nie chcą. Być może kiedyś któraś się zdecyduje, choć na razie słyszymy twarde „nie”. Przedstawialiśmy argumenty za wspólnym startem, ale słyszeliśmy z tamtej strony, że jedna lista jest błędem, żeby szukać innych rozwiązań. Niech więc szukają – powiedział.
O potrzebie wspólnej listy opozycji mówiło się od dawna. KO przedstawiało liczne badania (nierzadko wątpliwej jakości), które miały sugerować, że to najlepszy sposób na pokonanie PiS w jesiennych wyborach do Sejmu. Jak widać, Donald Tusk i jego ludzie nie przekonali ani Polski 2050, ani PSL. Zapewne Lewica także wystartuje do wyborów samodzielnie.