W praktyce od dzisiaj znów możemy chodzić do kina. Problem w tym, że wracają dopiero niektóre takie placówki.
Helios wraca
Wraca np. Helios i kina studyjne. W kinach tej pierwszej sieci możemy zobaczyć blockbustery takie jak „Mortal Kombat” (ekranizacja popularnej gry komputerowej), „Godzilla vs. Kong” czy film sensacyjny „Jeden gniewny człowiek”.
Zaskakuje jednak to, że Helios w sezonie wiosenno-letnim postawił jak na razie na ambitniejszy repertuar. I tak np. fani kina azjatyckiego mogą udać się na dramat społeczny „Minari”. Z pewnością wiele osób chętnie obejrzy „Nomadland” i „Ojca”, o których to głośno było w sezonie gali Oscarów.
Intrygująco zapowiada się też „Świat, który nadejdzie”, z kolei widzowie, który lubią nieszablonowe komedia mogą udać się na „Palm Springs”, które jest współczesną wariacją na temat „Dnia świstaka”.
Przebojem kasowym będzie zapewne „Sound of Metal”, film opowiadający losy muzyka rockowego, który zaczyna mieć problemy ze słuchem.
Kilka ciekawych produkcji znajdą też w Heliosie najmłodsi widzowie.
Problemy kin
Problem tkwi w tym, że kina mogą sprzedawać tylko co 2. miejsce – to wynik decyzji, jaką podjął rząd. Ponadto jak na razie nie startują sieci Cinema City i Multikino.
Pandemia boleśnie doświadczyła rynek filmowy. Dopiero w tym roku na duży ekran trafią takie potencjalne hity jak nowa odsłona przygód Jamesa Bonda („Nie czas umierać”) czy „Diuna”, ekranizacja powieści Franka Herberta.
Pełna reaktywacja kin w Polsce potrwa zapewne parę tygodni. Nie jest zaś jasne, co czeka nas jesienią. Jak przyznał ostatnio Michał Dworczyk, który z ramienia rządu zajmuje się programem szczepień, dopiero połowa Polaków może być odporna na COVID-19. Dlaczego to złe wieści? Do osiągniecia tzw. odporności zbiorowej potrzebujemy bowiem jeszcze ok. 25 proc. osób.
W czasie pandemii zyskały z kolei platformy streamingowe, takie jak Netflix czy HBO Go. To kolejne zagrożenie dla kin. Nie jest jasne, jak przez ostatnie pół roku zmieniły się nawyki konsumentów i fanów srebrnego ekranu.