Zaległe zobowiązania kin wyniosły na koniec czerwca br. 873 tys. zł. To nie wszystkie problemy tego typu firm. Przez pierwsze półrocze tego roku ich długi wzrosły i to aż trzykrotnie. A przynajmniej to wynika z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie informacji kredytowych BIK.
Kina mają problemy
Rynek kin nadal nie może powstać z kolan po pandemii COVID-19. Jak podał GUS, w zeszłym roku wyświetlono na dużym ekranie aż 2,1 mln seansów. Kina odwiedziło 41,4 mln widzów. Średnio jeden Polak był przynajmniej raz w kinie. To ponad połowę więcej niż w 2021 r.
Powyższe brzmi dobrze, ale tylko z pozoru i gdy spojrzy się na sprawę dość wąsko. W okresie sprzed wspomnianej pandemii było o wiele lepiej. Np. w 2019 r. w kinach filmy obejrzało aż 61,7 mln Polaków!
Obecny kryzys przekłada się, co oczywiste, na finanse kin.
„Zgłoszone do bazy BIG InfoMonitor nieopłacone faktury oraz raty kredytów opóźnione o minimum 30 dni, na co najmniej 500 zł, wynoszą na koniec czerwca 873 tys. zł. Bardziej martwi jednak dynamika ich zmian, bo długi te potroiły się w ciągu pierwszego półrocza. Na koniec grudnia 2022 r. było to jeszcze 268 tys. zł, a przed pandemią, tj. w marcu 2020 r. 183 tys. zł” – przekazał prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak, cytowany w raporcie.
Średnia zaległość kin to aktualnie 58,1 tys. zł.
Brak hitów?
Co powoduje, że ludzi przestali chodzić w Polsce tak tłumnie do kin? Brak hitów? Niekoniecznie, bowiem co parę miesięcy na dużym ekranie można obejrzeć jakiś przebój. Obecnie to np. Barbie.
Problemem może być wysoka inflacja. Jak podał Polski Instytut Sztuki Filmowej, przed pandemią średni miesięczny wydatek polskiej rodziny na kino wynosił 69,40 zł. Teraz to już aż 97,90 zł. To przecież ok. 40 proc. więcej!
Do tego zmienia się kultura oglądania filmów. Coraz częściej wolimy obejrzeć jakąś produkcję na portalu streamingowym (np. Netflix czy HBO Max), a nie w kinie. To wygodniejsze i tańsze.